Uwolnić potencjał

Warunkiem rozwoju są rodzime, innowacyjne technologie i produkty

Autor: Maciej Stanisławski

W Europejskim Rankingu Innowacyjności na rok 2019 Polska zajęła czwarte miejsce… od końca. Gorzej wypadły tylko Chorwacja, Bułgaria i Rumunia. O kilka pozycji wyprzedziła nas Litwa, która jeszcze do niedawna pozostawała za nami – i której w 2015 roku zawdzięczaliśmy „awans” o jedno miejsce. Dlaczego? Otóż osiągnęła wtedy na tyle słaby wynik, że chociaż my nie poprawiliśmy swojego, udało się nam ją „przeskoczyć”. Na usta ciśnie się pytanie, dlaczego cały czas pozostajemy na końcu tabeli, mimo realizowanych planów, inwestycji, czy podejmowanych przez polityków inicjatyw mających na nowo uwolnić nasz potencjał? A może to kwestia tzw. „czynnika ludzkiego”?

Kartki z historii
W 1931 roku w powietrze wzbija się pierwszy samolot z usterzeniem motylkowym – rozwiązaniem opracowanym przez inżyniera Jerzego Rudlickiego. Współczesne bezzałogowe statki powietrzne (jak chociażby wojskowe drony) w przeważającej większości korzystają właśnie z takiego innowacyjnego rozwiązania, podobnie jak zaprezentowany podczas ostatniego paryskiego salonu lotniczego pierwszy na świecie dyspozycyjny samolot pasażerski o napędzie elektrycznym – Eviation „Alice”.

Kolejny przykład: Ignacy Łukasiewicz uruchamia szyb naftowy w 1854 roku w Bóbrce. Jest to zarazem pierwszy wiercony – a nie kopany ręcznie – działający szyb naftowy na świecie. Wiertnicę opracował inż. Henryka Walter jako rozwinięcie projektu lwowianina Roberta Domsa (nawiasem mówiąc, Edwin L. Drake uruchomił pierwszy wiercony szyb w Stanach Zjednoczonych dopiero w 1859 roku). W 1868 roku zjawia się u Łukasiewicza delegacja Rockefellera, by odkupić od niego technologię destylacji ropy. – Nie mam wiedzy na sprzedaż – miał stwierdził Łukasiewicz. I opracowaną przez siebie technologię udostępnił Amerykanom bezpłatnie, gdyż miała służyć dla dobra ludzkości.

Artykuł ukazał się w dodatku ekonomicznym
do „Naszego Dziennika” w dniu 18.12.2019 r.

Innowacją, która na lata zrewolucjonizowała konstrukcję pancernych wozów bojowych (i nie tylko) był… peryskop odwracalny inż. Gundlacha. Stosowany powszechnie przez blisko 50 lat po zakończeniu II wojny światowej (i, niestety, znany jako Vickers Tank Periscope MK.IV), wyparty został dopiero przez urządzenia optoelektroniczne. Przykłady można mnożyć. Gdyby ranking innowacyjności przeprowadzano w okresie międzywojennym, to II Rzeczpospolita – mimo odbudowy kraju i gospodarki z gruzów pierwszej wojny światowej i okresu zaborów, byłaby w ścisłej czołówce. To z warszawskiego „Prudentialu” nadawano… pierwsze audycje telewizyjne.

Zgubione po drodze
Chociaż ponieśliśmy dotkliwe straty w materiale ludzkim spowodowane drugą wojną światową i komunistycznymi czystkami, także w PRL nie brakowało ludzi myślami wybiegających naprzód. Nie bojących się tworzyć. Cóż, skoro z założenia wdrażano nas do funkcjonowania w ramach RWPG. Czyniono z nas podwykonawców, poddostawców i konsumentów radzieckiej „wspaniałej techniki” bazującej w ogromnej większości na kradzionych rozwiązaniach zza żelaznej kurtyny, a nie autorów własnych rozwiązań. Innowacje były „passe”, mimo to nasi inżynierowie i kadra naukowa starała się rozwijać własne koncepcje i opracowania. I szkoda, że tak niewiele z tamtych dokonań przebija się do powszechnej świadomości. O ile historia „superkomputera” inż. Jacka Karpińskiego jest w miarę znana, o tyle o rozwijaniu „polskiego programu kosmicznego” wie już mało kto; tymczasem w drugiej połowie XX wieku Polska jako szósty kraj na świecie (sic!) prowadziła – za pomocą rakiet własnej konstrukcji – badania górnych warstw atmosfery, a rakiety serii Meteor osiągały pułap ponad 90 km!

Innowacyjność mamy w genach
To nie czynnik ludzki sprawia, że kolejny rok przypada nam czwarte miejsce od końca. Problem jest bardziej złożony. Jak wskazuje dr Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen, rozwijaliśmy się imponująco wyłącznie na bazie importowanych technologii. – Do takiego
modelu doganiania dostosowały się polityka gospodarcza, nauka i przemysł oraz dostosowaliśmy się my sami – zaznacza. A mówimy przecież o dekadach po transformacji ustrojowej. Czy naprawdę zostaliśmy tak uwarunkowani przez lata komunizmu?

Czwarte miejsce od końca w rankingu za 2019 rok. Jak się okazało, w 2020 nie było niestety lepiej…

– Zaniechaliśmy kreowania własnych technologii i produktów. Obecnie nadrabiamy stracony czas i gromadzimy wiedzę i doświadczenie, by móc organizować w tym celu procesy gospodarcze. Tak, aby w sferze gospodarczej nie dominowało myślenie krótkoterminowe i wprowadzanie sprawdzonych rozwiązań – podkreśla Czyżewski. – Jeśli chcemy się rozwijać, nie hamując wzrostu płac i dochodów, musimy oprzeć rozwój na własnych centrach wartości, czyli sięgnąć do przewag, które dają jedynie rodzime – od pomysłu do komercjalizacji – i innowacyjne technologie i produkty, których jeszcze nie ma na rynkach globalnych – dodaje ekonomista.

W tej wypowiedzi kluczowe wydaje się owo wyróżnienie: „od pomysłu do komercjalizacji”. O tym, że nawet współcześnie (a może zwłaszcza współcześnie) sam pomysł może okazać się niewystarczający, jeśli nie uda się go zrealizować (wdróżyć) i skomercjalizować, może świadczyć chociażby przypadek grafenu. I z pewnością należy zastanowić się, co można zrobić, aby uniknąć „powtórki z historii” w przyszłości.

Według głównego ekonomisty PKN Orlen, wizja rozwoju powinna być
dalekosiężna, gdyż wraz z wydłużaniem horyzontu zyskuje się
możliwość wyboru – warunek konieczny wszelkiej zmiany…

– Opracowywane przez Komisję rankingi innowacyjności pomagają państwom członkowskim, regionom i całej UE określać, w jakich obszarach konieczne są reformy polityczne, aby wzmocnić wiodącą pozycję Europy w zakresie innowacji – powiedziała Elżbieta Bieńkowska, komisarz do spraw rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP UE, komentując wyniki tegorocznego raportu.

Czy kluczem do rozwiązania problemu miałyby zatem być wspomniane przez komisarz Bieńskowską… reformy polityczne? A może rozwiązaniem może być droga podjęta przez PKN Orlen, który buduje w Płocku nowoczesne centrum badawczo-rozwojowe?

– Dzięki tej inwestycji będziemy w stanie opracowywać nowe technologie i uzyskiwać dla nich patenty […]. Budowa Centrum umożliwi nam także testowanie nowych rozwiązań i produktów technologicznych pojawiających się na rynku przed ich wprowadzeniem na instalacje. W ten sposób będziemy mogli jeszcze sprawniej wdrażać nowe pomysły i innowacje do działalności produkcyjnej, odpowiadając w szybko na zapotrzebowanie rynku i wzmacniając pozycję na konkurencyjnym europejskim rynku – powiedział Daniel Obajtek, Prezes Zarządu PKN ORLEN. – CBR to także szansa na zintensyfikowanie współpracy ze światem nauki i biznesu przy jednoczesnym wykorzystaniu olbrzymiego potencjału pracowników GRUPY ORLEN. Centrum Badawczo-Rozwojowe będzie więc stanowiło nowoczesną platformę wymiany wiedzy i doświadczenia pomiędzy kadrą Grupy ORLEN, a uczelniami, instytutami czy start-up’ami – dodał Prezes Obajtek.
– Pozwoli ono na testowanie i wdrażanie własnych technologii i patentów, które w przyszłości będą służyć polskiej gospodarce, budując jej innowacyjny potencjał – podkreśla dr Adam Czyżewski.

Zaniechaliśmy kreowania własnych technologii i produktów. Obecnie nadrabiamy stracony czas i gromadzimy wiedzę i doświadczenie, by móc organizować w tym celu procesy gospodarcze. Tak, aby w sferze gospodarczej nie dominowało myślenie krótkoterminowe i wprowadzanie sprawdzonych rozwiązań…

Zmiana sposobu myślenia
Rodzime innowacyjne opracowania mają służyć nie tylko „tu i teraz”, ale przede wszystkim „w przyszłości”. Takie podejście zakłada długookresowe planowanie, podejmowanie strategii działania policzonej nie na szybki efekt i zysk w krótkim czasie, ale mającej długofalowe skutki i wpływ na rozwój gospodarczy. Zdaniem dr Czyżewskiego, narzędziem, które umożliwia koordynację długofalowych działań zarówno przedsiębiorstw, świata nauki, czy dopiero powstających, ale niosących w sobie pierwiastek innowacyjności start-upów oraz tworzy warunki do ich współpracy, jest wizja rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, określająca cel, który mielibyśmy osiągnąć w perspektywie 30-40 lat.

Główny ekonomista PKN Orlen wskazuje, iż „najpierw trzeba zmienić sposób myślenia o rozwoju. Według niego, nadal sami wyznaczamy sobie granice, poza które nie mamy odwagi wyjść. I tak w sektorze energetycznym granicą tą jest horyzont bilansu energetycznego kraju, czyli ok. 10-15 lat. Skąd taki okres? Otóż tyle trwa cykl projektowo-inwestycyjny elektrowni węglowej. „Jeśli za 15 lat będziemy potrzebować dodatkowych mocy w energetyce, powinniśmy już dzisiaj zacząć projektować przyrosty mocy. Z konieczności musimy ograniczyć się do istniejących technologii, bo tylko te są w tym momencie dostępne” – napisał dr Czyżewski w analizie pt. „Papuga zawsze druga” dostępnej na oficjalnej stronie internetowej koncernu. Innymi słowy, już teraz powinniśmy poszukiwać rozwiązań, które docelowo będą mogły wspomóc lub zastąpić energertykę opartą na węglu. Rozwiązań, które nie muszą być kalką obecnie dostępnych na świecie technologii, a które będą możliwe do wdrożenia za dwadzieścia, trzydzieści lat. Wtedy, kiedy będą nam potrzebne. W przeciwnym razie nasz sposób myślenia sprowadzi model rozwoju jedynie do inwestycji w nowoczesne, dostępne na rynku środki trwałe.

Nowoczesne teraz, ale za kilka lat, jeśli inwestycja obejmie same maszyny i technologie, ale nie będzie dotyczyła wiedzy („know-how”) okaże się, że wszyscy poszli naprzód, a my zostaliśmy w miejscu ze swoimi niegdyś nowoczesnymi rozwiązaniami. W ocenie ekonomisty, taki model nie daje naszej gospodarce trwałych przewag. – Te same produkty i komponenty kupują inne kraje, często mniej zamożne, z którymi trudno konkurować kosztami pracy – tłumaczy. A podążanie za innymi, bycie na szarym końcu (vide wspomniany ranking innowacyjności) ciągle będzie nas ograniczać.

Jeśli za 15 lat będziemy potrzebować dodatkowych mocy w energetyce, powinniśmy już dzisiaj zacząć projektować przyrosty mocy

W lutym 2016 roku Mateusz Morawiecki, ówczesny minister rozwoju i wicepremier w rządzie Beaty Szydło, przedstawił pierwszy po 1989 roku długofalowy „plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” – strategię dla Polski na najbliższe 25 lat. To dokładnie działanie wspomniane i przez dr Czyżewskiego, i w pewnym sensie przez Elżbietę Bieńkowską; politycy starają się stworzyć pewne ramy i środowisko, odpowiednie warunki dla rozwoju przedsiębiorczości, innowacyjności, czynników budujących pozycję polskiej gospodarki zarówno w UE, jak i na świecie.

– Pierwsza rewolucja – silników parowych – nas ominęła, bo były wtedy rozbiory Polski, pod koniec XVIII wieku. Druga rewolucja – elektryczności – też nas ominęła, bo walczyliśmy o niepodległość. Trzecia rewolucja informatyczna też nas ominęła, bo była wtedy komuna i PRL (vide casus inż. Karpińskiego – przyp. autora). Dzisiaj jest czwarta rewolucja przemysłowa (tzw. „Przemysł 4.0”*), często określana jako cyfrowa. Chcemy być w oku cyklonu tej rewolucji cyfrowej. Chcemy budować przemysł, który będzie przemysłem przyszłości, i który będzie dla pracowników z jednej strony, a dla pracodawców i biznesu z drugiej strony, tworzył jak najwyższą wartość dodaną po to, żeby zbudować solidarne, piękne społeczeństwo – tłumaczył wtedy wicepremier.

Jednym z elementów „jego” planu okazały się ustawy o innowacyjności; pierwsza z 4 listopada 2016 roku mówiąca o zmianie niektórych ustaw określających warunki prowadzenia działalności innowacyjnej (Dz. U. Poz. 1933) i tzw. „duża ustawa” z 9 listopada 2017 roku, przyjęta w celu poprawy otoczenia prawnego działaności innowacyjnej. Wymierne korzyści dla przedsiębiorstw wynikające z ich przyjęcia to chociażby zwiększenie wysokości ulgi podatkowej na działalność badawczo-rozwojową do 100 proc. (i 150 proc. dla Centrów Badawczo-Rozwojowych – CBR), a także doprecyzowanie i rozszerzenie katalogu kosztów kwalifikowanych do ulgi B+R (o środki inne niż trwałe, o inne niż umowa o pracę, formy zatrudnienia). W perspektywie 25 lat zapewne mogą one przynieść efekty. Bo – jak wskazują wyniki przywoływanego już wcześniej rankingu – po trzech latach ich nie widać…

(ms)

Artykuł ukazał się w dodatku ekonomicznym do „Naszego Dziennika” w dniu 18.12.2019 r.

Czytaj także:
Bez Przemysłu 4.0, bez PLM, bez… przyszłości?
Rewolucja cyfrowa a.d. 2016

*„Przemysł 4.0” to w największym skrócie idea, która powstała jako odpowiedź gospodarki niemieckiej na szybko rozwijający się, tani rynek chiński. Aby poprawić wydajność i efektywność produkcji, wiele niemieckich przedsiębiorstw zdecydowało się na digitalizację. Dzisiaj Przemysł 4.0 to już nie tylko cyfryzacja procesów, ale także kompleksowe zarządzanie informacją w firmie. Przez wielu ekspertów uważany za warunek konieczny innowacyjności… Więcej o „Industry 4.0” pisałem na łamach CADblog.pl w lutym 2016 roku – link tutaj.

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*