|
www.cadblog.pl www.cadglobe.com | Strona korzysta z plików cookies m.in. na potrzeby statystyk. Więcej >>>

stronę najlepiej oglądać z wykorzystaniem przeglądarki Chrome w rozdzielczości min. 1024 x 768 (zalecane 1280 x 1024)

Blog i czasopismo o tematyce CAD, CAM, CAE,     
systemach wspomagających projektowanie... 
    
 

© Maciej Stanisławski 2008
     
ul. Jeździecka 21c lok. 43, 05-077 Warszawa     
kom.: 0602 336 579     
  maciej@cadblog.pl     
2018 rok X
   

   Siemens Solid Edge NX wyzwania projektowe

>> Strona główna | Aktualności | CAD blog | Solid Edge blog | SolidWorks blog | Raport o Cax Historia CAD | Sprzętowo | W numerze | ArchiwumLinki Pobierz


    


W przygotowaniu

fragment e-wydania 5-6/2017

nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017


Wydanie aktualne

nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


Wydania archiwalne

nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

numer 1(18) 2014
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(17) 2013
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(16) 2012
dostępny
w archiwum

numer 1(15) 2011
dostępny
w archiwum


numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum


numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum


numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum


numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum


numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum


numer 8(9) 2009
już dostępny
w archiwum


Wydanie specjalne
numer 7(8) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 6(7) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 5(6) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 4(5) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 3(4) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 2(3) 2009
już dostępny
w archiwum



Numer 1(2) 2009
już dostępny
w archiwum


 Numer 0 (1) 2009
– dostępny
w archiwum


 

 

 

 

SOLIDWORKS 2018 CAD3D innowacje

Wyzwania dla projektantów form

Nowy ZWCAD2018

Drodzy Czytelnicy! Nawet, jeśli na blogu z pozoru nie dzieje się nic, zawsze można znaleźć coś nowego
w Aktualnościach...

redakcja

Cytat tygodnia...

„(...) Sposób wymiarowania nie może być przypadkowy. Obowiązują tutaj (...) podstawowe zasady: podawania na rysunku wymiarów koniecznych (i tylko koniecznych); nie powtarzania wymiarów; niezamykania łańcuchów wymiarowych; pomijania wymiarów oczywistych. Ścisłe przestrzeganie tych zasad przez konstruktora jest konieczne, ażeby jego projekt mógł jednoznacznie i skutecznie poinformować wykonawcę – technologa. (...)”

Z. Orlik, W. Surowiak: Części Maszyn cz. 1, WSiP Warszawa 1973

 I od 1973 roku nic się w tej kwestii nie zmieniło... – przyp. redakcji


Wtorek, 11.08.2009 r.

Paliwo z CO2?

Fotosynteza. Natura kpi z możliwości człowieka: rośliny w prosty sposób przetwarzają nasze przemysłowe odpady – w tym dwutlenek węgla – na potrzebne do ich życia i rozwoju substancje. I dodatkowo wytwarzają jeszcze tlen. Tak to wszystko zaprojektował Stwórca. A co możemy... my?

Od wielu lat rzesze naukowców zaprzątnięte są problemem przeprowadzenia procesu tzw. „sztucznej fotosyntezy”. Jak donoszą w ostatnich dniach różnego rodzaju media, nie wykluczone, iż nadchodzi kolejny wielki kryzys paliwowy, związany z wyeksploatowaniem złóż ropy naftowej. Mój syn skwitował te „sensacje” wzruszeniem ramion i stwierdzeniem: „Wszyscy będą jeździć rowerami”. Tak, w pewnym sensie jest to jakieś rozwiązanie.

Ale przeglądając różne tytuły, tudzież publikacje dostępne w sieci, natrafiłem na wywiad z profesorem UMCS; wynika z niego, że to właśnie nasi naukowcy z Uniwersytetu Marii Cure-Skłodowskiej od ponad pół roku dysponują sprawdzoną metodą umożliwiającą przeprowadzenie procesu fotosyntezy, w wyniku której z CO2 można otrzymać... metanol. A przerobienie go na olej napędowy czy też benzynę nie stanowi już przecież żadnego problemu. Co ciekawsze, podobne badania przeprowadzone na MIT również zakończyły się niedawno ogłoszonym sukcesem, chociaż to, co Polakom udało się przeprowadzić bardziej oszczędnymi metodami chemicznymi, w USA zrealizowano za pomocą precyzyjnej (czyt. droższej) nanotechnologii... Również Japończycy bliscy są odniesienia sukcesu. Czyżby zatem możliwe było jednoczesne zaspokojenie roszczeń ekoterrorystów, drastyczne ograniczenie emisji CO2 i jednocześnie uniezależnienie naszego kraju od zewnętrznych źródeł surowców energetycznych? Chciałbym, żeby wszystko to okazało się prawdą i doczekało realizacji. Obawiam się jednak, że może niestety podzielić los wielu różnych polskich opracowań i wynalazków, które zdarza nam się po latach „odkurzać” m.in. na łamach CADblog.pl...

Maciej Stanisławski

[komentarze]  [dodaj komentarz]


Poniedziałek, 10.08.2009 r.

Nowe projekty, nowe realizacje

I znowu dłuższa przerwa w blogowych wpisach i aktualizacjach aktualności. Stali Czytelnicy wiedzą już, co to oznacza – nieuchronnie zbliża się kolejne wydanie e-zinu (wolę jednak poważniej brzmiące określenie „e-magazynu”) CADblog.pl...

Ale nie tylko. Kończę popełniać właśnie artykuł na temat technik cięcia plazmą (pisałem na ten temat na łamach poprzedniego tytułu, w opracowaniu podpisanym jako Marek Staszyński... ;)). Poprawiam ankiety do raportu opracowywanego wspólnie z e-technolog.pl.
A równolegle przygotowuję CADraport.pl – edycję on-line katalogu oprogramowania CAD/CAM/CAE, zarówno płatnego i nieodpłatnego. O ile wersja on-line będzie mogła rozwijać się sukcesywnie, dokonywane będą bieżące aktualizacje i uzupełnienia, o tyle wersja zawarta w wydaniu specjalnym CADblog.pl nie będzie już tak „elastyczna” – a to wymaga intensywnego wysiłku. Stąd pewne inne sprawy muszą jeszcze trochę poczekać na swoją kolej.

Korzystając z przysługującego mi w ramach ESP wsparcia ze strony VAR SolidWorks – firmy CNS Solutions, spróbowałem pokonać problem pojawiający się przy próbie pracy z dwoma monitorami jednocześnie. Problem irytujący, zwłaszcza zważywszy na fakt, iż SolidWorks 2009 jest specjalnie przystosowany do pracy w środowisku wielomonitorowym, m.in. ma możliwość rozwinięcia obszaru roboczego w postaci jednego okna wyświetlanego na dwóch monitorach. Idąc za radą specjalistów CNS, zamiast kombinować intuicyjnie (czytaj: na ślepo – patrz wcześniejsze wpisy tutaj), uruchomiłem dostarczone i zainstalowane razem z systemem narzędzie diagnostyczne SolidWorks Rx. O efektach tych działań – więcej w kolejnym wydaniu CADblog.pl, a może także na łamach... ale to na razie tajemnica.

Skoro jesteśmy przy zagadnieniach związanych z „Solid”, dostępne są już polskie formularze rejestracyjne, umożliwiające pobranie w pełni funkcjonalnej, darmowej wersji Solid Edge 2D Drafting. Wystarczy skorzystać z migającego powyżej banerka, albo kliknąć tutaj.

A jeśli komuś zależy na tym, by wypróbować możliwości pełnej (w sensie 3D) wersji Solid Edge z Synchronous Technology, również może skorzystać ze stosownego formularza dostępnego tutaj. Więcej na ten temat – w aktualnościach...

Pozdrawiam i „wracam” do pracy
Maciej Stanisławski


Sobota, 1.08.2009 r.

„Kubuś” 65 lat temu...

Czy we współczesnym świecie możliwe byłoby opracowanie, przetestowanie i wyprodukowanie w pełni sprawnego i funkcjonalnego pojazdu bojowego, w terminie niespełna dwóch tygodni? Czy byłoby to możliwe w warunkach tzw. „pola walki”?

65 lat temu, podczas Powstania Warszawskiego...
12 dni od momentu postawienia pierwszej kreski na zmiętym arkuszu papieru, do chwili wyruszenia pojazdu do akcji bojowej. Ostatnie spawy i poprawki konstrukcji dokonywane były na kilka chwil przed wyjazdem do boju – uzbrojeni Powstańcy już siedzieli w jego wnętrzu. To chyba najbardziej zdumiewające w „Kubusiu”, jak również fakt, iż doczekał do naszych czasów, jako n\niemy świadek tamtych wydarzeń...

Gdy w 2007 roku po raz pierwszy pisałem krótki artykuł na temat powstańczego samochodu pancernego, bardzo poruszył mnie cytat, którym wtedy się posłużyłem. Przytoczę go także teraz:
„Kierownik zespołu warsztatowego Józef Fernik (pseud. Globus) przybył na Powiśle na początku sierpnia z Mariensztatu, gdzie w czasie ucieczki rodziny z płonącego domu zginęła od kuli jego żona, a 7-letni synek został ciężko ranny. Dwumetrowy dryblas miał w oczach łzy, gdy opowiadał o swej tragedii. Przydomkiem jego żony, lekarki, zwanej >>Kubusiem<<, ochrzczono później dzieło drużyny”.
Wyjątek ten pochodzi z książki autorstwa Jana Tarczyńskiego (Pojazdy Armii Krajowej w Powstaniu Warszawskim, Wyd. WKiŁ, Warszawa 1994).

Dzięki determinacji zaangażowanych osób, wykorzystując dostępny sprzęt i materiały, udało się zbudować improwizowany wóz pancerny, który był w stanie spełnić powierzone mu zadania. Jakie?
Jakość użytych blach nie zapewniała załodze nawet minimum ochrony przed pociskami przeciwpancernymi, ale zwykłe karabiny i granaty stały się wobec niego bezradne. Taki był cel. Z braku odpowiedniej blachy przeciwpancernej, zastosowano podwójne ścianki o doświadczalnie zbadanej wytrzymałości i wystarczającej odporności na przebicie.
Całość opancerzenia dobrana została tak, by wraz z załogą i niezbędnym wyposażeniem nie przekraczała dopuszczalnej ładowności ciężarówki Chevrolet model 157 (ładowność 3 tony), która posłużyła za podwozie i źródło napędu „Kubusia”.

W czasie prac warsztatowych inż. .Jan, architekt z zawodu (Walerian Bielecki, któremu powierzono budowę pojazdu), kreślił szkice rysunkowe, a wspomniany w cytacie „Globus” przymierzał arkusze zdobytej blachy bezpośrednio do karoserii Chevroleta i szkieletu nadwozia. Po dopasowaniu blach, przykrojeniu i przyspawaniu do ram karoserii, widoczne stały się kontury wozu pancernego.
Tak, mimo niedostatków opancerzenia, samochód potrafił spełnić swoje zadanie. Słaby pancerz rekompensował czynnik zaskoczenia; przeciwnik nie miał czasu, by skorzystać z odpowiedniej broni.
 Więcej o „Kubusiu”, a także innych powstańczych konstrukcjach, w kolejnym wydaniu CADblog.pl, już niebawem.

Zdjęcie pochodzi z cytowanej publikacji Jana Tarczyńskiego i przedstawia „Kubusia” na Okólniku, w czasie Powstania.

ms


Sobota, 1.08.2009 r.

„Develop 3D” – czyli dlaczego nie zmienię zdania

Obejrzałem dzisiaj jedno z wydań Wiadomości TVP. Zaraz po relacji z uroczystości odbywających się w Parku Orlicz-Dreszera na warszawskim Mokotowie, „mrożąca krew w żyłach” wiadomość o tragicznym wypadku szybowca („tragicznym” – ale nikt nie zginął, ranni zostali tylko kursant i instruktor!), po niej informacja o dwóch wypadkach na naszych drogach („już w czasie tego weekendu zginęło...” itd.), a zaraz po tym – o ulicy „Bliźniąt” w Kartagenie, nazwanej tak dlatego, że mieszka na niej siedem par bliźniaków. I jeszcze o rowerowej bazie danych – ta ostatnia informacja jak najbardziej zasługująca na uwagę, ale chyba w innym miejscu... Ale do czego zmierzam?

Zastanawiam się, jaki jest cel serwowania telewidzom takiej „sieczki”. Robienie „wody z mózgu”? Pozbawianie zdolności refleksji i chęci zastanowienia się nad tym, co wyświetlane jest przed naszymi oczami? A co to ma wspólnego z „Develop 3D”?

Wczoraj w jednym z założonym przeze mnie wątków na forum CAD.pl pojawił się post, w którym jeden z internautów zapytał, dlaczego wątek ma dotyczyć polskich czasopism o szeroko rozumianej tematyce CAD, a nie zagranicznych? I jako przykład podał tytuł, którego wcześniej nie znałem: „Develop 3D”, dostępny w postaci pdf (papierowy tylko w Wielkiej Brytanii) po wcześniejszym zarejestrowaniu na stronie. Oczywiście pobrałem go w celu przejrzenia.

Jak do tej pory jednym z moich ulubionych zagranicznych magazynów był Desktop Engineer (wszystkie artykuły dostępne na stronie www.deskeng.com; niedługo wzbogacę dział „Ciekawe linki” o odpowiednie odnośniki także do innych stron i tytułów anglojęzycznych). Byłem ciekaw, czy zmienię zdanie...

Nie zmienię. Bo oglądając dzisiejsze wydanie wiadomości, miałem wrażenie, że oglądam „Develop 3D” w innym wydaniu. Sieczka informacyjna. Krótkie opracowania (typu wypowiedź na jedną stronę) wyglądające jak opisy produktów i rozbudowane informacje prasowe. Na tym tle ciekawie wyróżniał się artykuł na temat opracowywania nowych modeli manipulatorów 3D pewnej znanej wszystkim firmy; zastosowanie technik szybkiego prototypowania przy opracowywaniu tej klasy produktów nie powinno jednak dziwić obecnie już nikogo. Natomiast temat z agresywnej (podobnie jak wnętrze czasopisma) okładki przejrzałem z niedowierzaniem. 10 sposobów na zwiększenie wydajności stacji roboczej. Jaki jest pierwszy? Usunięcie zbędnych aplikacji (także z rejestru systemowego). Cóż za odkrycie! Kolejne? Zadbanie o... właściwe zainstalowanie kart pamięci, cyt.: „zainstalowanie pamięci we właściwej konfiguracji ma kluczowe znaczenie dla wydajności/osiągów...”. Ani słowa o tym, w jaki sposób samemu zamontować karty z pamięcią, nie mówiąc już o ustawieniach adresowania, stronicowania, czyli rozwiązaniach programowych. Chwileczkę, a w poradzie trzeciej? Chyba coś jest: co zrobić, żeby nasza aplikacja 3D miała dostęp do jak największych zasobów pamięci stacji roboczej? Kolejna odkrywcza rada: wyłączyć pracujące w tle inne aplikacje, jak np. Outlook. Dopiero w kolejnym punkcie pojawia się coś interesującego: dodanie linii w pliku startowym BOOT.ini, dosyć dokładnie opisane, umożliwiające adresowanie pamięci RAM powyżej 2GB.

A później? Chyba już nic odkrywczego. Rozważania na temat wyższości częstotliwości zegara nad liczbą procesorów. Przypomnienie o konieczności pobierania aktualizacji systemu, sterowników, etc. O defragmentowaniu dysku twardego...

Temat numeru zmieszczony na całych sześciu stronach (a w zasadzie czterech, bo dwie pierwsze stanowi rozkładówka z tytułem i leadem!)...

Dopiero kolejny artykuł opisujący dedykowane dla SolidWorks karty graficzne poprawia mój humor. Chociaż, na dobrą sprawę, czy istotnie będę kierował się – przy wyborze karty graficznej – tym, jakie modele mam zamiar generować?

Temat numeru moim zdaniem chybiony. Dlaczego? Po pierwsze, pracujemy na takich systemach komputerowych, które zastaniemy w naszych biurach, lub na takich, które zostaną zakupione wg. naszych wymagań (zdecydowanie lepsze rozwiązanie). Ale czy faktycznie często zdarzać się nam będzie... grzebanie w ustawieniach systemowych naszych stacji roboczych wykorzystywanych w biurze, czy wręcz w ich wnętrznościach?

Co innego w domu. Ale dla domowych amatorów „tuningowania” stacji roboczych pod kątem zastosowań CAD, opisane porady okazują się niewystarczające. Czasem śmieszne i żenujące. A można przecież rzeczywiście popełnić na ten temat dobry artykuł. A wystarczy sięgnąć do uznanych i obecnych na naszym rynku czasopism stricte o tematyce komputerowej, by poznać sekrety tuningu, z „podkręcaniem” procesora włącznie...

Rozpisałem się.

Ale mimo wszystko uważam, że 1:0 dla polskich czasopism. Może niesprawiedliwie, po lekturze tylko jednego numeru „Develop 3D”? Nie, nie sądzę. 52 strony, z czego na „artykuły” przeznaczono zaledwie... 32 (w tym wspomniana „rozkładówka” i „newsy”). W tej sytuacji, tak jak czyniłem to poprzednio (za pośrednictwem tej strony i na forach), użytkownikom systemów Siemens PLM Software polecam biuletyn GM System. Użytkownikom Autodesk – „Kreator” wydawany przez MuM. Technologom – porady praktyczne ze strony e-technolog.pl...  Wszystkim użytkownikom... cóż, tytułów dostępnych w sieci, przy których maczałem palce, nie będę polecał – przez wrodzoną skromność J. Ale np. cykl o NX CAM zamieszczany na łamach CADblog.pl cieszy się uznaniem...

 

Wracając do pytania: „a dlaczego polskie”? Proszę zerknąć na post zamieszczony powyżej, który za chwilę popełnię (o powstańczym samochodzie pancernym).

Pozdrawiam
Maciej Stanisławski

P.S.
Develop 3D można pobrać tutaj – link dzięki uprzejmości wspomnianego internauty CADowca... http://www.develop3d.com/
I gorąco zachęcam do komentarzy.

[komentarze]  [dodaj komentarz]


Czwartek, 30.07.2009 r.

Byłem na pustyni...

Kilka dni w oderwaniu od codzienności. Spokój, wyciszenie, materialna pustka. Można „zresetować system” i w spokoju zająć się „projektowaniem od nowa”...

Na jednym z portali społecznościowych Czytelnik CADblogu napisał o ciekawym podejściu do „życia – projektowania”, z którym to podejściem miał okazję zetknąć się na naszych łamach. Może tym właśnie ośmielił mnie do tego, by podzielić się z Państwem refleksjami z pozoru zupełnie nie związanymi z komputerowymi systemami inżynierskimi. Z drugiej strony zdarzało mi się czynić już podobnie wcześniej...

Faktem jest, iż wyjazd dosłownie na niepełne cztery dni, z całą rodziną (wliczając w to trzech łobuzów) sprawił, iż nie tylko udało się odpocząć (ale w innym sensie), co nabrać dystansu do wielu spraw w codziennej rzeczywistości urastających do rangi niemalże nierozwiązywalnych problemów. Łatwo to osiągnąć, gdyż zamknięcie za samochodem bramy Instytutu nie tylko symbolizowało odcięcie od świata zewnętrznego, ale fizycznie nim było. A burza, która rozpętała się wieczorem, gdy chłopcy poszli już spać, skutecznie przeszkodziła mi w odpaleniu laptopa i sprawdzeniu, czy coś nie dzieje się na poczcie. A następnego dnia potrzeby sprawdzania maili już nie odczuwałem. Mam nadzieję, że Czytelnicy nie poczują się urażeni. W taki oto sposób znalazłem swoją „pustynię”.

Od kilku lat „żyję” szeroko rozumianymi systemami CAD. Przez te kilka dni prawie udało się o nich nie myśleć. Chociaż nawet patrząc na malutkie Sanktuarium zastanawiałem się, gdzieś tak na progu świadomości, ile czasu wymagałoby odtworzenie jego projektu w 3D, jak wyglądałyby rzuty etc. Ale to nie wszystko.

„Pustynia” nie była miejscem odosobnienia. Spotkałem tam ludzi z branży; poznany konstruktor zwierzył mi się, że po pracy, w domu, nawet nie włącza komputera. Nie ma już ochoty na sprawdzanie możliwości nowych systemów, czy podnoszenie swoich kwalifikacji po godzinach. Młody, niespełna trzydziestoletni człowiek, stara się oddzielić swoje życie zawodowe od rodzinnego. We współczesnym świecie jest to cholernie trudna sztuka, a ja już zupełnie zapomniałem o tym, jak to zrobić. Potrzebna była w tym celu właśnie „pustynia”...

Wróciłem. Wróciłem już w poniedziałek, ale ciężko było przyzwyczaić się do świata widzianego z tej strony. Ciężko było włączyć pocztę i sprawdzić, co się wydarzyło. Włączyć z powrotem w codzienny trud, mimo że z nową porcją wewnętrznej energii. Na szczęście można liczyć na Państwa. Ktoś nowy zdecydował się załogować na forum, kolejne osoby dołączyły do grona prenumeratorów. Tak, temat nagród staje się coraz bardziej palący, trzeba będzie znaleźć czas także na to. Mimo ogórkowego sezonu. A kolejne osoby przekazały środki na rozwój CADblog.pl. Utwierdzając mnie w poczuciu podążania we właściwym kierunku...

Patrzę na ekran komputera. Stary, poczciwy niekomercyjny BRL-CAD. CalculiX czekający na pliki, których nie udało się wyeksportować (niestety) z poziomu studenckiej wersji SW.

Rzeczony SW, który nauczył się słuchać moich poleceń wydawanych do mikrofonu (może poprawił mi się akcent i już nie mówię jak Borat?). Na kalendarzu na czerwono zaznaczony termin kompletowania danych do pdfowej edycji przeglądu inżynierskich systemów komputerowych CADraport.pl... Rozgrzebana wersja robocza strony www.cadraport.pl, na razie tylko off-line. I dużo bliższy termin zamknięcia kolejnego wydania.

A jednak wiem, że wszystko uda się doprowadzić do końca. Trzeba tylko do tego dążyć, pokładając swą ufność w Tym, któremu żaden ziemski konstruktor nie będzie nigdy w stanie dorównać...

Od jutra efekty ciężkiej pracy będzie można znowu w miarę regularnie „podziwiać” na stronie. Już na dobre wróciłem z Pustyni.

Dobrej nocy

Maciej Stanisławski

 

P.S.
Na obrazku obok (powyżej) – wizerunek Kapliczki, a w zasadzie właściwego Sanktuarium. „Polonia Semper Fidelis”

[komentarze]  [dodaj komentarz]


Czwartek, 23.07.2009 r.

„Szpanowanie” na 22 lipca...
Pamiętają Państwo, jak to biedne zakłady Wedla utraciły swe imię na rzecz państwowego święta? Podobnie jak Katowice, które na jakiś czas „opuściły” mapy Polski, rozkłady jazdy etc., ukrywając się pod inną równie „jedynie słuszną” nazwą. Brrr... Traf chciał, że czekając na przygotowanie plików pdf z najnowszego wydania, sięgnąłem po jeden z archiwalnych numerów pewnego popularnego tygodnika motoryzacyjnego. Numer datowany na 22 lipca 1979 roku. I znalazłem w nim coś dla wszystkich, a przede wszystkim – dla technologów...

 „(...) To były trudne chwile. Produkcję rozpoczynaliśmy dysponując głównie młotkami, przecinakami, nożycami czy śrubokrętami (...)
– Nie jest tajemnicą, że wszystkie elementy łukowe blach nadwozi kształtowano na workach z piaskiem, wyklepując je młotkiem. Jako duży krok naprzód uznaliśmy zastąpienie worków – nieckami. Pozwalało to na zachowanie większej powtarzalności kształtów. Zastąpienie ręcznego wygładzania blach szlifowaniem dwiema rolkami umieszczonymi z obydwu stron blachy, było szczytem ówczesnych możliwości technicznych fabryki.
Dużo kłopotów sprawiało nam usztywnienie blachy, która po nitowaniu „strzelała”. Wiedzieliśmy, że trzeba ją „szpanować”. Co to takiego? Szpanowanie to usunięcie falistości blachy poprzez jej młotkowanie na płycie traserskiej. Metoda nie dawała oczekiwanych rezultatów, próbowaliśmy więc innych sposobów. Ukształtowaną blachę podgrzewało się palnikiem acetylenowym w określonych punktach, wyrównywało na płycie na gorąco i szybko studziło kawałkiem materiału, nasyconym czystą wodą. Powodowało to skurcz blachy i usunięcie naprężeń.
 Aby zrobić okno, arkusz blachy w odpowiednich miejscach przebijało się przecinakiem i wycinało niepotrzebną część nożycami. Ostre krawędzie trzeba było stępić przez podgrzewanie palnikiem acetylenowym lub piłowanie pilnikiem.
 (...) W zakładzie organizowano kursy specjalistyczne w celu przyuczenia do zawodu blacharza czy ślusarza. Jednym z warunków (...) aby otrzymać potwierdzenie ukończenia kursu, było samodzielne wykonanie nożyc do blachy, przecinaków czy śrubokrętów. Wykonane takim domowym sposobem narzędzia używane były później w normalnej produkcji... (...)”

Mam nadzieję, że nikomu czytającemu te słowa nie zakręciła się łza w oku. Przytoczone wypowiedzi – to słowa pracowników Fabryki Samochodów Dostawczych, producenta m.in. Nysek, które w zasadzie zniknęły już z naszych dróg. A jeszcze w 1972 roku mikrobus Nysa 521 otrzymał wyróżnienie na motoryzacyjnej wystawie w Brukseli...

 Tyle jeśli chodzi o niesławne lipcowe „święto” i tytułowe „szpanowanie”. A przy okazji – anonsuję zamieszczenie w dziale Archiwum kolejnego wydania naszego e-czasopisma. Tym razem objętość troszeczkę mniejsza (dlaczego – o tym więcej we Wstępniaku), ale tematy – chyba ciekawe. Pojawiło się coś dla użytkowników Pro/E, prezentujemy bezpłatny profesjonalny system CAD 2D, opisujemy w jaki sposób mając określoną kwotę pieniędzy wejść w posiadanie kompletnego stanowiska CAD 3D. A jako ciekawostkę, nie opisywaną chyba wcześniej na łamach polskich mediów, pierwszy „mini test” nakładki na SolidWorks, umożliwiającej sterowanie głosowe! To działa i to jak. A najciekawsze, że każdy użytkownik SW ma możliwość wypróbowania tej nowości osobiście. Szczegóły – w numerze.

A ja zabieram rodzinę na zasłużony kilkudniowy odpoczynek.

Z wakacyjnym pozdrowieniem
Maciej Stanisławski


Czwartek, 16.07.2009 r.

Dwa monitory i kolejny rekord
...tym razem nie odwiedzin (chociaż te nadal wykazują stałą tendencję wzrostową), ale przerwy w dokonywaniu blogowych wpisów. Spowodowany jednak nie brakiem tematów, ale koniecznością nadrobienia różnych organizacyjnych zaległości. I pracą nad CADraport.pl, ale o tym niebawem i raczej w zakładce aktualności. A co do dwóch monitorów...

Pobrałem darmową wersję Solid Edge 2D, znaną także jako Drafting („Szkicownik”, albo coś w tym stylu). Ponad 230 MB danych plus 1KB pliku licencyjnego ;). Dobra przepustowość zapewniła szybkie pobranie, zapewne na dniach postaram się system ten zainstalować.

Przywiozłem także pozostałą część SolidWorks 2009 i szczęśliwie udało mi się całość zainstalować. Co prawda w trakcie instalacji pojawił się problem z jednym z plików instalacyjnych (spakowanych zipem), ale skopiowanie pliku źródłowego we wskazane przez program miejsce na dysku (przezornie przechowywanego na zewnętrznym nośniku) sprawiło, że proces instalacji zakończył się powodzeniem. Przynajmniej tak mi się zdawało...

Jak się okazuje, pakiet ESP (Aktywizacji Zawodowej Inżynierów – z niego właśnie bowiem korzystam) wykorzystuje studencką wersję SolidWorks, oferując możliwość korzystania z niej w okresie 90 dni – oczywiście po zarejestrowaniu się. Jak zwykle w przypadku SW, nawet sam proces otwierania programu wygląda efektownie (vide screen – obrazek za każdym razem jest inny). Niestety, w moim przypadku zaraz po ukazaniu się głównego okna aplikacji, monitory zaczęły... wariować. Okno programu otworzyło się tak, że wypełniło w całości główny monitor i zajęło część ekranu pomocniczego. Myślałem oczywiście, iż uda się szybko dostosować rozmiar okna ręcznie, ale w tym momencie główny monitor zamigotał i zgasł, a SW przeniósł się w całości na monitor dodatkowy. I po chwili – na odwrót. I tak cały czas. Migotanie, gaśnięcie, o jakiejkolwiek pracy mowy nawet nie ma. Kombinacja CTRL+ALT+DEL – ok, na moment wszystko się zatrzymało. Wyłączam aplikacje pdesk.exe (odpowiedzialną m.in. za pulpit, ale także już wcześniej robiącą niemiłe psikusy). Pomogło? Niespecjalnie. Skończyło się migotanie, ale program przestał reagować na jakiekolwiek polecenia. Zawiesił się przy próbie otwarcia samouczka. Przy kolejnej próbie – na etapie otwierania nowego projektu. Zgroza! Czyli co, nici z testów? Czy trzeba jechać do sklepu po lepszą płytę, procesor i kartę graficzną?

Co to, to nie – przecież na tym samym komputerze o kilka lat starsza wersja – SW 2006 Personal Edition – śmigała bez najmniejszego kłopotu (cóż, kilka lat to w dziedzinie elektroniki i informatyki cała epoka niemalże)... Ale jeszcze w zeszłym miesiącu nie było najmniejszego problemu z Solid Edge ST (wersja ewaluacyjna, która nie różni się niczym jeśli chodzi o wymagania instalacyjne i sprzętowe od wersji komercyjnej tego systemu CAD 3D). Więc w czym problem?

Spróbowałem inaczej. Włączenie komputera, panel sterowania, menu ekran, dezaktywacja drugiego monitora, uruchomienie SolidWorks. No proszę, działa – na jednym monitorze bez problemu!  Oj, coś się zacina – wyłączymy pdesk.exe. Ok, działa nadal. A teraz spróbujemy małego oszustwa: aktywujemy drugi monitor przy uruchomionym SolidWorks. I cóż? Z pozoru działa – nic nie miga – ale diabli wzięli odświeżanie ekranu SW (inne uruchamiane równolegle aplikacje, np. Adobe Photoshop wykorzystywany do pozyskania zrzutów ekranowych, działają bez problemu). Czyli jednak nie działa!

W czym zatem problem? Zapewne leży gdzieś pośrodku, kod SolidWorks 2009 SP 3.0 musi odwoływać się do jakichś takich adresów w pamięci karty graficznej, z którymi mój poczciwy Matrox Millenium Dual Head już sobie nie radzi. Ciekawe, czy inni użytkownicy układu dwumonitorowego również mają podobne problemy? Zadałem takie pytanie na kilku forach, zobaczymy, czy napłyną jakieś odpowiedzi.

W każdym razie przed uruchomieniem SW dezaktywuję drugi monitor i jest ok. Mało wygodnie, gdyż Samouczek wypełnia część obszaru, który można by wykorzystać na rysunek. Spróbuję jeszcze zmienić rozdzielczość pomocniczego monitora, może to poskutkuje...
Tego problemu nie było w przypadku Solid Edge ST. Dodam tutaj, iż wersję ewaluacyjną Solid Edge odinstalowałem jakiś czas temu, a na pewno nie starałbym się trzymać obu aplikacji na komputerze jednocześnie. Dlaczego? Doszły mnie słuchy, że potrafią się one ze sobą nieźle „pogryźć”. A przecież i jedna i druga to... „solid”.

 

 

 

Więcej w kolejnym odcinku „CADowego przedszkola” w najbliższym wydaniu. Acha, i chyba wreszcie długo oczekiwany moment – i opis Expresso (sterowanie głosowe dla SolidWorks).

Pozdrawiam i dobrej nocy
Maciej Stanisławski


Piątek, 3.07.2009 r.

„Tati lajf”
(wpis zaczerpnięty ze wstępniaka do wydania 4(5) 2009)

Jeszcze jeden rzut oka na całość. Jeszcze jedna mała poprawka. I jeszcze tych kilka słów, zanim wygeneruję... nie, nie geometrię, tylko plik pdf z kolejnego wydania naszego e-czasopisma. Jest późny piątkowy wieczór, a ja wygrzewam się w blasku dwóch starych kineskopowych monitorów... Kiedy ostatnio je kalibrowałem? Nie ważne. Ważne, że tym razem udało się przygotować dla Państwa 10 stron więcej. W końcu deklarowałem, iż czasopismo będzie liczyć od 25 do 50 stron. Ale jakoś nigdy tych 25 nie udało mi się „osiągnąć”... Na szczęście.

To już piąte wydanie. W tzw. „międzyczasie” rozrosła się witryna blogowa i coraz więcej osób używa w odniesieniu do niej terminu: portal. Ale CADblog.pl portalem nie jest, nie jest wystarczająco często aktualizowany i chociaż zwiększa się jego funkcjonalność, a liczba odwiedzin rośnie w szybkim tempie (w czerwcu było to blisko 3500, czyli o prawie 1000 więcej niż w maju!), z założenia portalem nie będzie. Będzie rozwijany w tym kierunku, który mu nadałem na samym początku. Z czasem zapewne doczeka się wyspecjalizowanych „podblogów” (zgłaszają się pierwsi zainteresowani współpracą na tym polu,
a ja zarezerwowałem kilka stosownych domen – ot tak, na wszelki wypadek i z myślą o przyszłości), ale zawsze będzie takim „subiektywnie zobiektywizowanym” tworem przede wszystkim o tematyce projektowania.

W tym wydaniu miało być o BRL-CAD, ale wcześniej przecież zapowiedziałem CalculiX – jest więc CalculiX, zresztą po części w odpowiedzi na pytania napływające do naszej redakcji. Och, przydałyby się większe siły, także powoli sięgam do adresów mailowych tych z Państwa, którzy deklarowali chęć pomocy przy tworzeniu tego wirtualnego, ale jak najbardziej realnego czasopisma.

Objętościowo największym materiałem w tym wydaniu jest rozdział książki autorstwa Krzysztofa Augustyna na temat pracy w systemie  NX CAM. Rozdział poświęcony kontroli ścieżki. Tematem numeru z kolei chcę zapoczątkować cykl publikacji na temat rozwiązań PDM/PLM. Dlaczego właśnie tych rozwiązań? Proszę przeczytać.

Dodam tylko, że w temacie systemów CAD szykuje się prawdziwa „bomba”,
ale wybuchnie dopiero w drugiej połowie sierpnia pod adresem www.cadraport.pl...
Tylko czy starczy czasu i sił na wszystko? Pewnie nie, ale cóż... Trzeba siedzieć po nocy, by w dzień znaleźć czas dla rodziny.

Dlatego proszę wybaczyć ewentualne potknięcia i błędy, a mam nadzieję, że już wkrótce uda się je szybko sygnalizować i naprawiać za sprawą uruchamianego w czoła pocie Forum Czytelników CADblog.pl. I Państwa pomocy. Bo od Państwa udziału i tylko od Państwa zależeć będzie, czy zacznie się ono rozwijać, czy też zwiędnie osamotnione
w natłoku innych pilniejszych spraw i już zawczasu spopularyzowanych miejsc w sieci.

Dość tego. Zapisać plik, wlać na stronę, skręcić pdf i podlinkować łącza... I wrzucić wreszcie do Archiwum. Potem mail z informacją do Prenumeratorów, krótki weekendowy wypoczynek (krótki, ale intensywny – vide foto)  i dalej do pracy. Cóż, jak mawia synek mojego znajomego... „tati lajf”.

 Z wakacyjnymi pozdrowieniami
 Maciej Stanisławski
(pisane w nocy z piątku na sobotę)


Czwartek, 25.06.2009 r.

To jest otwór”
...czyli spóźnione rozważania z okazji dnia Ojca

To szczególny dzień w roku. Pod warunkiem, że ma się Ojca lub samemu się nim jest (najlepiej jedno i drugie). W moim przypadku zaszły oba wspomniane warunki, a udało się je jeszcze połączyć z tematyką CAD (to już prawie zboczenie zawodowe), ale o tym za chwilę...

Mój najstarszy syn ma wybitne uzdolnienia plastyczne (jego prace zdarzało mi się „przemycać” w poprzednich wydawnictwach, korzystam z nich czasem także obecnie), ale jest kompletnym antytalentem technicznym – przynajmniej na razie, a ponieważ w wieku 8 lat nie przejawia żadnych zainteresowań w tym kierunku, pewnie już tak zostanie. Średni – wręcz przeciwnie. O najmłodszym – trudno w tej chwili wyrokować, poza tym, że jest z niego „majster psuj”...

Z mojego dzieciństwa z kolei pozostały w pamięci zabawy polegające na konstruowaniu różnych pojazdów z uszkodzonych części mechanicznych, które ojciec przynosił dla mnie z pracy. Gdy w ramach dodatkowych „fuch” podejmował się napraw samochodów, z zapartym tchem asystowałem mu w jego działaniach. Czasem zdarzało się, że trzeba było zejść do piwnicy, żeby w warsztacie dopasować jakiś oporny kawałek materii.

Wtedy udzielił mi jednej z lekcji, które zapamiętałem do dziś: zapytałem go, do czego potrzebna jest ta dziura w piłowanej przez niego części. Zdenerwowany i spocony otarł czoło, popatrzył na mnie i odparł: „Synu, dziurę to ty masz w d..., a to jest otwór.” Potem wrócił do przerwanej czynności, a gdy zapytałem po chwili, „po co jest ten otwór” – udzielił odpowiedzi. Ale miało być o CAD, a tu jakieś wspominki. Co do wspominek – to przecież jest blog, mogą pojawiać się na nim różne „kwiatki” (czasem dosłownie, jak w poprzednim wpisie).

A co do CAD... Na dzień ojca postanowiłem sprawić sobie prezent i skorzystać z możliwości pakietu ESP (Engineering Stimulous Package), czyli programu Aktywizacji Zawodowej Inżynierów. Szczegóły można znaleźć m.in. na łamach CADblog.pl (gdzieś na tej stronie, tudzież w dziale Aktualności). Mnie zależało najbardziej na 90-dniowej wersji SolidWorks, możliwości jej pobrania i pobawienia się nią w okresie „wakacyjnym” (okres testowy Solid Edge ST dobiegł już końca, o czym można będzie przeczytać w najbliższym wydaniu czasopisma; tylko kiedy je zamknę, skoro tracę czas na działy „Download”, „Fora” i taką pisaninę? Nawiasem mówiąc, płytę z Solid Edge St cały czas można otrzymać, chociażby wpisując się do naszej Prenumeraty, albo rejestrując na forum Siemens PLM Software).

Po zarejestrowaniu na stronie (www.cns.pl), przekierowany zostałem do zakładki umożliwiającej – po uprzednim podaniu adresu mailowego, na który wysłany zostanie kod aktywacyjny – pobranie programu. Cóż, ponad 1,7 GB danych... nie na moje łącze.

Pozostało spakować manatki i udać się do moich „Staruszków”. I tak wybierałem się z życzeniami. Korzystając z „tatowego komputera”, a przede wszystkim – z dużej przepustowości, po około dwóch godzinach stałem się posiadaczem ponad 2 GB danych. Po spakowaniu WinRARem, udało się to zabrać na dwie raty (po drugą porcję muszę jeszcze pojechać :)).

Ważna uwaga – na podany adres mailowy otrzymujemy kod (przy każdej próbie połączenia i pobierania pojawia się pytanie o adres mailowy, w efekcie kod otrzymujemy za każdym razem i w moim przypadku był to ten sam, za to uzyskany trzykrotnie!), potem instaluje się moduł łączący nas z serwerem pobrań i dopiero potem mamy możliwość wyboru, czy chcemy dokonać bezpośredniej instalacji na komputerze, z którego się łączymy, czy też zachować pliki instalacyjne w wybranej lokalizacji i wykorzystać je na innej maszynie (jak postąpiłem); jest to wygodne, program można pobrać raz i udostępnić grupie zarejestrowanych osób, np. kolegom z pracy (czy też raczej... z pośredniaka, w końcu to pakiet dedykowany dla bezrobotnych ;)). Wydaje mi się, że licencja dopuszcza takie postępowanie.

Dam znać, czy przebieg instalacji był równie bezproblemowy, jak samo pobieranie. Chociaż tutaj warunkiem jest naprawdę szybkie i stabilne łącze (system informuje, że np. pobieranie modemem może trwać ponad 11 000 minut, ale nie sądzę, by znalazł się ktoś aż tak zdesperowany). Szkoda, że nie można otrzymać po prostu płytki DVD.

To by było na tyle.
Byłbym zapomniał: dzięki Tato. I wszystkiego najlepszego.

Maciej Stanisławski
Pisane w nocy z 23 na 24.06.2009 r. Warszawa Stara-Miłosna


Sobota, 20.06.2009 r.

Po godzinach...

Tym razem krótko – bo każda wolna chwila przeznaczona jest teraz na zamykanie kolejnego wydania, przygotowania nowego projektu CADraport.pl, a także... uruchomienia „beta wersji” CADblogowego forum internetowego.

Z tym forum, muszę przyznać, jest troszeczkę roboty (zwłaszcza, gdy ktoś się uprze – tak jak ja – i stara się zrobić je samemu, w oparciu o dostępne skrypty). Oczywiście darowałem sobie kombinacje z budową struktury forum we Front Page’u tym bardziej, że mój dostawca usług internetowych nie zapewnia już wsparcia dla tego powoli odchodzącego w przeszłość programu; a szkoda, bo program w gruncie rzeczy łatwy w obsłudze, chociaż faktycznie możliwości ma niezbyt zaawansowane. Skorzystałem ze strony phpBB.pl i zainstalowałem na serwerze pakiet instalacyjny forum. Muszę jeszcze z nim powalczyć, ale baza już jest założona i powinno się udać. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.

Nareszcie udało się uruchomić zakładkę „Ciekawe linki”, mam nadzieję, że z każdym tygodniem będą przybywały nowe adresy wzbogacone o krótkie opisy. Pracuję nad zakładką „Download”, w której postaram się opublikować zebrane z różnych miejsc w Sieci tutoriale i podcasty; przyznaję, że najczęściej wyłapuję je na YouTube – prawdziwa skarbnica wiedzy i przeogromny śmietnik zarazem (podobnie jak cała Sieć). Chociaż miewam z tym pewne problemy – korzystam z bezprzewodowego netu i najwidoczniej któryś z sąsiadów korzysta z mojego łącza. Będę musiał coś z tym zrobić, ale to za jakiś czas. Niedługo podzielę się z Państwem wrażeniami z użytkowania Astroida w systemie SolidWorks, a potem przyjdzie pewnie pora na Inventora.

To chyba wszystko. Najmłodszy się przebudził, więc pora przestać stukać w klawiaturę. Reszta weekendu – dla rodziny, czego także Państwu życzę. Na pewno zapomniałem napisać o czymś ważnym, ale tak to już bywa... Dobrej nocy!

Maciej Stanisławski
Warszawa Stara-Miłosna, 20.06.2009 r., godz.: 22:53

P.S. Na zdjęciu „blokowy widok z balkonu” na dzisiejszy zachód Słońca. Jutro powinna być ładna pogoda...


Wtorek, 16.06.2009 r.

Nadrabianie zaległości...

Takiej przerwy w uzupełnianiu wpisów jeszcze nie było. Zatem zgodnie z niniejszym tytułem – nadrabiam zaległości i hurtem zamieszczam kilka wpisów dokonanych prawie „na bieżąco”, ale wstukiwanych za pośrednictwem klawiatury mojego ulubionego 10-letniego ThinkPada. Rzeczone wpisy – poniżej, a dzisiaj tylko odrobina aktualności...

Otóż wreszcie zrealizowałem wysyłkę płyt ewaluacyjnych SolidEdge ST; ponieważ kilka osób zrezygnowało (jedna związana z oprogramowaniem innej firmy, kolejna – jak się okazuje – jest już użytkownikiem tego oprogramowania w pełnej wersji), a jeszcze inne nie przekazały swoich danych adresowych niezbędnych do wysyłki i późniejszej rejestracji programu, kilka płyt trafi zapewne znowu do puli nagród. Zachęcam zatem do wpisywania się na listę prenumeratorów.
Wysłałem także upominki redakcyjne i tylko osoby, które wylosowały segregatory, proszę jeszcze o chwilę cierpliwości.

Powoli zamykam czerwcowe wydanie. Ukaże się zapewne po najbliższym weekendzie. W środku – kilka niespodzianek, ale za wcześnie na razie, by odkrywać rąbek tajemnicy. Cierpliwości.

Na pierwsze dni lipca Siemens PLM Software zapowiada oficjalną prezentację Solid Edge z Synchronous Technology 2. Na prezentacji oczywiście będę, a relacja z wydarzenia – w pierwszym lipcowym wydaniu.  W lipcu zaprezentujemy również interesującą ofertę dla osób poszukujących niedrogiego, dostępnego w atrakcyjnej ofercie lesingowej, kompletnego stanowiska CAD.

W czerwcu ukaże się tylko jeden numer, w lipcu kolejny, ale już na przełomie lipca i sierpnia – następny. W sierpniu z kolei – pierwsza odsłona CADraport.pl – katalogu prezentującego oprogramowanie i jego dostawców na polskim rynku, zarówno w wersji pdf – jako wydanie specjalne naszego e-magazynu, jak i w wersji dostępnej on-line. Prace trwają, napływają zgłoszenia, także z tego powodu opóźnienia aktualizacyjne. Może kiedyś uda się osiągnąć odpowiednią wydajność :). Cóż, tyle jeśli chodzi o plany wydawnicze na przyszłość. Ciekawe, co uda się z nich zrealizować.

A przy okazji aktualizacji blogu, także w aktualnościach znajdą Państwo kilka nowych wiadomości, obecnych zresztą w innych miejscach sieci.

Z pozdrowieniami
Maciej Stanisławski

[komentarze 1]  [dodaj komentarz]

Dodano dnia: 09.07.2009 godz.: 19:21

Trudno jest komentować coś co jest bardzo dobre.

Dbombel

Odpowiedź dnia 09.07.2009 godz.: 21:25

:) Hej, potencjalni sponsorzy i reklamodawcy: patrzcie i podziwiajcie!
Czytając takie komentarze można spokojnie „spocząć na laurach”. Dziękuję serdecznie – to naprawdę motywuje do dalszych wysiłków. Chyba nawet bardziej, niż działania konkurencji. A swoją drogą chciałoby się jeszcze poprawić tyle rzeczy. Cóż, wszystko w swoim czasie. Byle go tylko nie zabrakło.
Siemens PLM Software odłożył prezentację ST2 na wrzesień. Dlatego w lipcowym wydaniu nie należy spodziewać się relacji z prezentacji, ale niewykluczone, że uda się zamieścić jakiś artykuł na temat możliwości Synchronous Technology 2. Nie zabraknie natomiast obiecanego opisu kompletnego stanowiska CAD. Szczegóły wkrótce, w tej chwili trwa nierówna walka z beta wersją CADraport.pl...

Pozdrowienia dla wszystkich, tym razem szczególnie dla Dbombla
Maciej Stanisławski

[dodaj komentarz]


Poniedziałek, 15.06.2009 r. 

Wzorem innych blogerów i nie tylko...

...a przekonany do tego dodatkowo sugestiami ze strony Czytelników, udostępniłem nr rachunku bankowego dla wszystkich spośród Państwa, którzy zechcieliby dobrowolnie wesprzeć niekomercyjne aspekty prowadzenia niniejszej strony. „Niekomercyjne” – gdyż niektóre tematy i cykle pojawiające się na portalu (coraz częściej tak właśnie określany jest CADblog.pl) i na łamach e-magazynu z założenia są niedochodowe, deficytowe wręcz, jeśli weźmie się pod uwagę  konieczność popełnienia tekstów i późniejszego ich złamania, wrzucenia do Sieci etc. I związanego z tym poświęcenia czasu, a czas – jak wiadomo – to także pieniądz.

Nie mogę zrezygnować z zamieszczania banerów* i reklam – a takie sugestie też się czasem pojawiają – gdyż to z kolei oznaczałoby konieczność wprowadzenia obowiązkowej odpłatności w zamian za dostęp do zawartych w CADblog.pl treści; CADblog.pl z założenia ma oferować nieograniczony dostęp do wszelkich wiadomości i form wydawniczych i ten cel będę – mniej lub bardziej systematycznie, ale konsekwentnie – realizować.

Pozdrawiam
M.

*Już wkrótce w ramach testowania rozwiązań przewidzianych do wykorzystania w nowym internetowym projekcie, nowy format banera reklamowego.

[komentarze]  [dodaj komentarz]


Sobota, 13.06.2009 r.

O Vincencie przy piwie...

Wyniosłem wreszcie z piwnicznych zakamarków archiwum „Moto Pasji” (które kiedyś z pasją redagowałem, na których zdobywałem bolesne doświadczenie wydawniczo-redaktorskie). Archiwum, na które składa się m.in. wielka różnorodność książek i czasopism o tematyce technicznej, w tym – wszystkie wydania miesięcznika „Automobilisty”, jakie ukazały się do tej pory. Weekend to dobra pora na lekturę niektórych materiałów. Skrzywienie jednośladowe sprawiło, iż szczególnie chętnie prześledziłem publikacje poświęcone motocyklom. I w artykule autorstwa Lecha Potyńskiego „Vincent HRD – legenda żyje do dzisiaj” (7/2004), znalazłem smakowity kawałek dotyczący m.in. historii powstania silnika pracującego właśnie w tym modelu motocykla.

Legenda głosi, że najsłynniejszy silnik Vincenta, widlasta „dwójka” o pojemności ok. 1000 cm3, powstał przez zupełny przypadek. Podobno dwie kalki techniczne (młodsi czytelnicy blogu pewnie już nie wiedzą, co to takiego) z wyrysowanymi przekrojami singla (pojedynczego cylindra) nałożyły się na siebie z lekkim obrotem, a pracujący nad nimi technicy nie zauważyli tego faktu i na ich podstawie nakreślili silnik dwucylindrowy. Trudno orzec, ile w tym jest prawdy, ale silnik taki powstał i do dzisiaj uznany jest za jedną z najsprawniejszych i najpiękniejszych konstrukcji...

Tak oto dzieło przypadku może sprawić, iż „do życia” powołana zostanie znakomita konstrukcja i całkowicie nowa maszyna...

Maciej Stanisławski


Sobota, 13.06.2009 r.

Potęga Internetu, czyli... „ad chomicum”

Kilka dni po zamieszczeniu na blogu zdjęcia mojego małego towarzysza nocnych prac (vide poprzedni wpis), musiałem się z przykrością z nim pożegnać...

Zwierzak dostał w nocy z soboty na niedzielę jakichś dziwnych drgawek. Obdzwoniłem naszą „wiejską” (Stara Miłosna) pomoc całodobową weterynaryjną, ale niestety – wszędzie włączała się tylko poczta głosowa. Cóż, niedziela, dochodzi siódma rano – wszyscy śpią. Zapakowałem się z chomikiem do auta i jazda na Mokotów. O tej porze można tu – korzystając z Trasy Siekierkowskiej – dojechać na szczęście szybko. I cóż, lecznica czynna, ale lekarz dyżurny bez wiedzy o małych pacjentach, a specjalista – owszem, będzie, ale dopiero około godziny 9-tej. Chamster nie doczekał, zdechł mi na ręku kilka minut po ósmej. A w „mądrej książce” napisali, że te zwierzaki prawie nie chorują, ale o tym za chwilę.

Cóż, żal swoją drogą, a problem pt.: co powiedzieć synowi – o, to dopiero kłopot. „Pojechać do supermarketu, kupić podobnego i nic nie mówić” – tak poradzili w lecznicy. Ale jeśli raz skłamię, to później będzie łatwo uciekać się do kolejnych kłamstw – a tak się przecież nie postępuje. Pozostało wrócić do domu, powiedzieć prawdę i poszukać w Internecie więcej na temat chomików. Bo w myśl zasady „klina klinem”, decyzja o natychmiastowym kupnie następcy była nieodwołalna i „jedyna słuszna”. I tutaj właśnie otwiera się potęga internetowej informacji. Jest wszystko. O chomikach cierpiących na zaburzenia na tle neurologicznym, wywołane przez niewłaściwą dietę (Chamster Pierwszy spałaszował wieczorem poprzedniego dnia pajdkę chleba z masłem i wędliną, a w zasadzie – masło i wędlinę, chlebem już pogardził). O chomikach cierpiących na padaczkę na skutek wcześniej odniesionych urazów (a Pierwszy zaliczył kilka tygodni wcześniej twarde lądowanie na parkiecie, przepłoszony dużą ilością chłopięcych rączek majdrujących w jego bezpośredniej bliskości). Ech, żeby człowiek nie ufał tylko temu, co napisano drukiem w książce, tylko wcześniej prześledził strony hodowców i fora sympatyków... Jeśli doliczyć do tego wychłodzenie – bo zostawiłem zwierzaka w klatce na kuchennym stole, przy wyłączonym laptopie i otwartym oknie (zimna noc), to nic dziwnego, że wszystkie te czynniki razem wzięte, plus stres wywołany podróżą na drugi koniec miasta, zabiły w efekcie zwierzątko.

Chamster drugi okazał się niechlujem (nie mogę pozwolić mu na razie na spacery po komputerze) i typem mniej rozgarniętym (nie wpadł na pomysł, że większą porcję jedzenia łatwiej wciągnąć do domku wchodząc do niego tyłem) i taka jest m.in. cena, jaką przyszło płacić za zmarnowanie Pierwszego. I nauczka na przyszłość. Mam tylko nadzieję, że ojcem jestem lepszym, niż hodowcą.

Użytkownicy komputerowych systemów inżynierskich są chyba w zdecydowanie lepszej sytuacji, niż hodowcy małych gryzoni. Kilka portali o ugruntowanej pozycji oferuje sporą dozę informacji (m.in. Cad.pl i jego niesamowicie rozbudowane forum, a także 3Dcad.pl na bieżąco informujący o wszelkich nowościach). Kilka zagranicznych tytułów dostępnych jest nie tylko on-line (HTML), ale także w postaci papierowo-elektronicznej. Mam nadzieję, że również CADblog.pl zyska coraz przychylniejsze opinie – i zapewne tak się stanie, a wynika to nie tylko ze statystyk, ale także z pojawiających się wpisów nowych zdeklarowanych prenumeratorów.

Na stałe zagościła na naszych łamach bardziej fachowa tematyka dotycząca na razie jednego producenta systemów komputerowych, ale liczę na to, iż pozostali również dostrzegą możliwości i potencjał drzemiący w tym tytule.

Czy warto zatem sięgać do papierowych publikacji, skoro wszystko i więcej można znaleźć w sieci? Na pewno tak, ale nie można na tym poprzestawać. Bo można popełnić błąd, którego tak naprawdę nie da się już naprawić. „Ad chomicum...”

Piwo było mocne. Dobrej nocy
Maciej Stanisławski

[komentarze]  [dodaj komentarz]



Sobota (nocą), 30.05.2009 r.

CADblog.pl... czyli 40 stron po raz kolejny
(wpis zaczerpnięty ze wstępniaka do wydania 3(4) maj II edycja 2009)

Chociaż jak zapewne Państwo wiedzą, CADblog zarejestrowany został dużo wcześniej, to dopiero teraz mijają trzy miesiące jego w miarę aktywnej działalności przejawiającej się mniej lub bardziej regularnymi wpisami na blogu, aktualizacją działu z nowościami i publikacją kolejnych numerów e-czasopisma o tym samym tytule. Trzy miesiące, cztery wydania. To ostatnie, które właśnie mają Państwo przed oczami, ukazuje się w ostatnich dniach maja. Wnioski płynące z tego faktu dla mnie są dwa: po pierwsze można (jeśli się chce, potrafi zarwać kilka nocy i otrzyma wsparcie ze strony innych) przygotować dwa e-wydania w miesiącu; udało się to zrobić w odstępie mniej więcej trzech tygodni. Po drugie: warto zweryfikować kalendarz wydawniczy i jako aktualny cykl ukazywania się e-wydania przyjąć połowę i przełom miesiąca. W ten sposób najbliższe wydanie 4(5) 2009 ukaże się w połowie miesiąca jako czerwcowe, a kolejne 5(6) 2009 – na przełomie, jako czerwiec/lipiec. I znowu w połowie lipca jedno wydanie... ale na lipiec zaplanowałem tylko jedno, gdyż w sierpniu uruchomiony zostanie nowy projekt, dostępny zarówno on-line w formie internetowego katalogu, jak i w postaci plików pdf. Będzie to raport na temat rynku oprogramowania dostępnego w Polsce, uwzględniający także bezpłatne systemy dostępne w sieci, a także niektóre komercyjne programy nie rozpowszechnione jeszcze w naszym kraju, ale dostępne on-line.

Pracy dużo, czasu mało – o czym już pisałem na blogu. Ale obecne wydanie wbrew moim wcześniejszym prognozom okazało się nawet obszerniejsze niż poprzednie (a miało być „tak pięknie”, a nie na odwrót). Gdy podzieliłem się ze znajomym refleksją, że podczas łamania* teksty mi puchną, odparł, że podobnie zachowują się połamane kończyny. Faktycznie to, co przewidziałem na trzy strony, zajęło w efekcie pięć. Stąd taka, a nie inna objętość. I wszystko wskazuje na to, że wzrostowa tendencja się utrzyma...

Maj upłynął pod znakiem konferencji (i Komunii Świętej mojego pierworodnego). Na tych pierwszych nie byłem niestety – mimo objęcia patronatem, a tą faktycznie Pierwszą udało się pod każdym względem przeżyć. Ale proszę się nie obawiać, relacje z konferencji ukażą się w kolejnym wydaniu, relacja z Komunii – pozostanie sprawą osobistą i rodzinną, ale kilka słów więcej na jej temat pojawiło się na blogu sprowokowane pytaniem/komentarzem jednego z Czytelników.

Opcje dodawania komentarzy nie pojawiają się przy każdym poście. Strona realizowana jest w pocie czoła we Front Page’u, co powoduje, iż niektóre zmiany i procedury są dosyć pracochłonne. Ale zawsze istnieje możliwość przesłania swojej opinii, komentarza – na adres mailowy, a będzie to dla nas sygnałem, by dany wątek mógł doczekać się własnej niezależnej opcji wstawiania komentarzy zgodnie z Państwa życzeniem. Ale długie zdanie; proszę wybaczyć, ale „u mnie” jest środek nocy. A artykuł wstępny zawsze zwykłem pisać na końcu...

Dobrej nocy!

Maciej Stanisławski, w nocy z 30 na 31.05.2009 r. 

P.S. Na zdjęciu – gryzoń mojego syna („Chamster” przez „ch”) , asystujący przy pisaniu także tego tekstu.
Obaj prowadzimy „nocne życie” :) A aktualności – już zaktualizowane. Zapraszam do lektury także nowego wydania (pdf dostępny w archiwum).


Wtorek, 26.05.2009 r.

Minął kolejny tydzień,
... blog przekroczył 2000 odwiedzin miesięcznie, a kolejne – już czwarte wydanie e-czasopisma – ukaże się na dniach

Słowem – same powody do zadowolenia. I tylko czasem czasu brakuje na wszystko. Skończył się już okres ważności mojej płyty ewaluacyjnej, zebrałem materiały opisujące moją zabawę SolidEdge ST wspartą tutorialami, niewiele brakowało, a zdążyłbym założyć osobny wątek blogowy poświęcony temu właśnie systemowi, ale cóż – trochę jeszcze będzie musiało to poczekać. Na razie sprężam się, by spełnić Państwa oczekiwania (i swoje zresztą też) i udostępnić przed końcem miesiąca drugie majowe wydanie. Wtedy będzie można mówić o naszym e-czasopiśmie, że jest to prawie dwutygodnik. I tym razem to „prawie" będzie robiło... niewielką różnicę.

Co w najnowszym numerze?
Kontynuacja modelowania w środowisku BRL-CAD (MGED), tym razem więcej o operacjach Boole'a. Kolejny odcinek historii systemów CAD (powoli zbliżamy się do końca). Korzyści wynikające z zastosowania Synchronous Technology w oprogramowaniu CAM. Miejsca w sieci – w tym dziale na początek przybliżymy troszeczkę portal e-technolog, napiszemy także o naszych oczekiwaniach. W dziale „Polskie konstrukcje” – o historii i „dziś” opracowywanych w naszym kraju konstrukcji śmigłowców. Kolejny raz odwlekam w czasie publikację na temat Expresso (sterowanie głosowe w SolidWorks), ale uznałem, iż najlepiej będzie podzielić się z Państwem wrażeniami z pracy z tą nakładką, a w tym celu muszę jeszcze trochę poczekać na testową wersję instalacyjną SW. Wtedy z pewnością powróci temat Expresso.

Ten numer ma mniejszą objętość. Ale proszę wziąć pod uwagę, iż będzie to drugie e-wydanie publikowane w maju. Kolejne czerwcowe znowu będzie liczyć minimum 40 stron w pliku pdf.

Tyle na chwilę obecną. A wieczorem – aktualizacja aktualności.

Maciej Stanisławski, 26.05.2009 r. godz. 12:42


Poniedziałek-wtorek, 18-19.05.2009 r.

Czasem trzeba się na chwilę zatrzymać...
... i zapomnieć o troskach i sprawach codziennych. Okazją do takiego opuszczenia „pędzącego pociągu” na jakiś czas w moim przypadku była Komunia Święta mojego pierworodnego.

Rozbita przez zdrowo myślącego proboszcza na dwa dni, pozwalające zarówno na głębokie przeżycie całego wydarzenia, jak i na znalezienie czasu zarówno dla samego bohatera, jak i rodziny przybyłej po to, by być z nim w tych chwilach (przynajmniej z założenia).

W czwartek 14 maja, jeszcze przed tą niezwykłą uroczystością (mającą nastąpić wieczorem tego samego dnia), miałem okazję uczestniczyć w seminarium produktowym zorganizowanym bardzo sprawnie przez CNS Solutions. Dotyczyło ono SolidWorks Simulations, czyli dawnego COSMOS Works, teraz dostępnego w nowej postaci i bezpośrednio z poziomu systemu CAD, który w tej chwili spokojnie mogę nazwać zaproponowanym niegdyś terminem: „zintegrowany”. Patrząc na możliwości znane wcześniej z COSMOS, myślami byłem już przy wieczornym wydarzeniu, co miało zdecydowany wpływa na percepcję tego, co zaserwowano uczestnikom. Ale w świetle mojej nierównej walki z tematem, jakim są analizy MES w CalculiX, prezentacja „Doradcy Symulacji” dostępnego w SW, swoistego „asystenta” (analogia do produktów Microsoft, ale ten jest zdecydowanie inteligentniejszy) i możliwości analiz przeprowadzanych z jego pomocą... pozostawiła wrażenie. Cóż, w najbliższym wydaniu dalszy ciąg modelowania bryłowego w BRL-CAD (jak ja to przeżyję po zabawie z SolidEdge'm – tego jeszcze nie wiem), także może nabiorę dystansu i znowu z entuzjazmem siądę do CalculiX'a. Czytelnicy, pomóżcie! Uzupełnię za chwilę linki do pobrania CalculiX'a zarówno w wersji na Windows, jak i na Linux'a...

Ściskając pod pachą certyfikat uczestnictwa w prezentacji, wracałem do domu. Swoją drogą, takie certyfikaty to doskonały sposób na reklamę (wiszą na ścianie w ramce, najczęściej w biurze) i swego rodzaju forma zachęty do udziału w seminarium. Chyba skuteczna! Może powinienem wszystkim zarejestrowanym prenumeratorom przesyłać odpowiednie certyfikaty, stwierdzające iż  dana osoba „zdecydowała się na <<jedynie słuszną decyzję>> zaprenumerowania tego poczytnego i doskonałego magazynu, dając tym samym świadectwo swej dojrzałości intelektualnej”? To oczywiście żart, a biorąc pod uwagę opóźnienie w realizacji wysyłki już rozlosowanych nagród – muszę przyznać, że wyjątkowo kiepski żart.

Proszę mi to jednak wybaczyć, blog to blog, rządzi się swoimi swoistymi prawami. A ponieważ słowa te piszę w nocy z poniedziałku (dochodząc do siebie po trudach związanych z komunijnym niedzielnym przyjęciem) na wtorek, proszę o wyrozumiałość. Na okrasę – zdjęcie z manipulatorem Astroid (z lewej, obok Navigatora) i tutorialem SolidEdge'a ST, na test których znalazłem wreszcie trochę czasu (zamiast zająć się rzeczoną wysyłką, ech).

Dobrej nocy, a już jutro – spora porcja aktualnych aktualności, co powinno być oczywistą oczywistością w takim miejscu...

Maciej Stanisławski
Warszawa nocą, 19.05.2009 roku

[komentarze 1]   [dodaj komentarz]

Dodano dnia: 25.05.2009 godz.: 23:38

Uciekając od CAx...

Na czym polega wyskoczenie z pociągu i rozbicie tego zacnego Święta na dwa dni ?

cam

Odpowiedź dnia 26.05.2009 godz.: 10:45

Dobre pytanie :) Wyskoczenie z pociągu – to mocne postanowienie np. wyłączenia telefonu i nie włączania komputera przez kilka dni. W moim przypadku częściowo udało się to zrealizować.
Jeśli chodzi o rozbicie Komunii na dwa dni – ks. Proboszcz z naszej parafii postanowił (ze względu na dzieciaki, a dokładniej – chęć umożliwienia im należytego przeżycia tego wydarzenia) zorganizować prawdziwą Pierwszą Komunię w czwartek, i de facto od tego momentu rozpoczął się Biały Tydzień. A w niedzielę, już w ramach Tygodnia, miała miejsce oficjalna uroczystość – dla rodzin, znajomych, ze wszystkimi dodatkowymi atrakcjami.. Pomijając inne względy, nasza parafia ma trudności lokalowe, także kaplica nie pomieściła by wszystkich dzieciaków razem z Chrzestnymi, ciotkami, wujkami, „przyległościami”. Stąd w czwartek do Pierwszej Komunii mogły przystąpić wszystkie dzieciaki (miejsca starczyło dla nich i dla najbliższych), a w niedzielę w podziale na dwie grupy... Dużo tych „podziałów": dwa dni, dwie grupy :). Ale proszę Państwa – w niedzielę nie dane mi było uczestniczyć w części „oficjalnej" (zostałem z najmłodszym, który zaniemógł i dopinałem ostatnie przygotowania do przyjęcia) a żona i bohater dnia i tak niewiele z tego zapamiętali. Czwartek był tym dniem dla nas i dla Pana Boga. Pierwsza Komunia – bez „rozpraszaczy”, fotoreporterów, kamer, prezentów etc. I za to, jak powiedział znajomy – „wielki szacun" dla proboszcza.

Polecam takie rozwiązania. Jak również wyskoczenie co jakiś czas na jakiś czas z pociągu. Chociaż w tej chwili czuję się, jakbym wpadał pod koła – domykam drugie majowe wydanie (to już czwarte od początku CADblog.pl!), o czym jeszcze dzisiaj do poczytania  na stronce.

Pozdrawiam
ms

 [dodaj komentarz]



Poniedziałek,  11.05.2009 r.

Lubię mieć możliwość wyboru

Dlatego z wielką niecierpliwością pędziłem dzisiaj przez pół miasta do „siedziby” redakcji, aby odebrać przesyłkę z antypodów. Otrzymałem bowiem do testów manipulator 3D. I nie chodzi tutaj o kolejne urządzenie z oferty firmy obecnej na naszym rynku już od ładnych paru lat, ale Astroid firmy Spatial Freedom Pty Limited

Dzisiaj miałem ciężki dzień – jak zawsze po zamknięciu kolejnego wydania. Dlatego teraz tylko kilka słów: urządzenie oferuje podobne możliwości, co produkty 3Dconnexion – można powiedzieć, iż należą do tego samego segmentu. Czy do tej samej klasy? Jeśli weźmiemy pod uwagę estetykę wykończenia (w sensie doboru użytych materiałów), dodatkowe „autrakcyjnienia” w stylu diodowego podświetlenia etc., a przede wszystkim: cenę, śmiało możemy uznać, iż Astroid będzie manipulatorem z dolnej półki. Atrakcyjnej zwłaszcza w dobie kryzysu. Pod względem funkcjonalności natomiast, może nas czekać spora niespodzianka. Zwłaszcza jeśli dokonamy porównania relacji funkcjonalności i użyteczności urządzeń do ich ceny. Ile kosztuje Astroid? Informacje można znaleźć na stronie producenta: www.spatialfreedom.com. A od jutra przystąpię do bliższego zapoznania się z jego możliwościami (tutaj nadmienię, iż kilka lat temu miałem okazję wypróbować Astroida w praktyce i zrobił na mnie doskonałe wrażenie), a swoje spostrzeżenia postaram się przekazać Państwu zarówno na łamach blogu, jak i w kolejnym wydaniu czasopisma.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Na biurku zapanował chaos, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie przynieść urządzenia do domu i spokojnie go sobie obejrzeć/przypomnieć. Jutro początek testu. Dzisiaj – pobieranie sterowników i dokumentacji ze strony producenta...

 

Tyle o Astroid. A jeśli chodzi o inne wydarzenia dnia i zarazem nowe miejsca w sieci, to dowiedziałem się, iż... od dwóch miesięcy działa polski portal dedykowany nie tyle konstruktorom, co przede wszystkim technologom. Zdajemy sobie sprawę, jakie znaczenie ma technologiczność konstrukcji. Co z tego, ze zaprojektujemy nowe łożysko kulkowe bez koszyczka, jeśli nie uda się go wyprodukować? Lektura e-technolog.pl może okazać się interesująca i pomocna. Więcej o samym portalu już wkrótce w aktualnościach.

Dobrej nocy!

Maciej Stanisławski
11.05.2009 Warszawa, godz. 23:13

[komentarz autorski dodany w środę, 20.05.2009 r. o godzinie 22:50]

Mam już za sobą pierwsze testy urządzenia, powoli przymierzam się do skonfrontowania jego możliwości z produktem 3Dconnexion (z tego samego teoretycznie przedziału cenowego). Więcej informacji można znaleźć w zakładce Aktualności, klikając np. tutaj

ms


Poniedziałek,  11.05.2009 r.

1995 – tyle wynosi liczba „egzemplarzy” naszego e-czasopisma, która dotarła do Państwa w okresie od 13 marca do 9 maja br. Czy to dużo, czy też niewiele – prosimy ocenić. Dzisiaj, 11 maja (czyli z pięciodniowym „poślizgiem”) przekazujemy kolejne wydanie...

W stosunku do opublikowanych na blogu zapowiedzi zawartości tego trzeciego już numeru, nastąpiły pewne zmiany. Zabrakło zapowiadanej III części historii systemów CAD, nie będzie także materiału dotyczącego nakładki do sterowania głosowego w środowisku SolidWorks (Expresso). Zamiast artykułu o nowościach w NX CAM – artykuł o Mold Wizard. Ale wszystkie zapowiedziane wcześniej publikacje dotrą do Państwa jeszcze w tym miesiącu; maj jest bowiem szczególny z punktu widzenia naszego wydawnictwa – ukażą się w nim dwa numery „CADblog.pl”.

Udało mi się przygotować pierwszy odcinek cyklu dotyczącego CalculiX, spełniając tym samym (mam nadzieję) oczekiwania części spośród prenumeratorów, którzy wyrazili swoje życzenia w formularzu zgłoszeniowym. CalculiX doskonale wpisał się w cykl publikacji dotyczących oprogramowania dostępnego za darmo, a zwłaszcza OpenSource; podobnie jak BRL-CAD zagości zapewne na naszych łamach na dłużej, a kolejne odcinki poświęcone zarówno temu systemowi CAE, jak i BRL-CAD’owi będziemy publikować na przemian. Albo w zależności od tzw. „weny twórczej”.

Inaugurujemy cykl poświęcony polskim projektom. Inaugurujemy dosyć nietypowo, opisujemy bowiem koncepcję samochodu, która jest w trakcie realizacji, ale budzi sporo wątpliwości i kontrowersji. Dlaczego? Zachęcam do lektury artykułu, mając nadzieję, iż uznają go Państwo za stosunkowo wyczerpujące i obiektywne opracowanie, a także – iż dane nam będzie w przyszłości do tego tematu powrócić.

Niektórzy zauważyli redakcyjne „motoryzacyjne skrzywienie”, objawiające się poruszaniem takiej tematyki w każdym wydaniu. Obiecuję poprawę, od następnego wydania oderwiemy się od ziemi – stąd przesunięcie artykułu o modułowej koncepcji budowy samolotów pasażerskich do kolejnego numeru, a towarzyszyć mu będzie opowieść o polskim śmigłowcu.

Znajdzie się także miejsce na opis wdrożenia jednego z systemów CAD w polskim przedsiębiorstwie, a także – najprawdopodobniej –  na początek cyklu przybliżającego pracę w systemie NX CAM.

Z życzeniami przyjemnej lektury
Maciej Stanisławski

Poniedziałek, 11.05.2009 r. godz.: 00:30


Środa, 29.04.2009 r.

Krzesła z PlayStation...

Jak się zapewne Państwo domyślają, każde kolejne opóźnienie w aktualizacji zarówno wpisów na blogu, jak i w zakładce „Aktualności”, zwiastuje rychłe pojawienie się... kolejnego wydania naszego e-magazynu dostępnego w postaci plików pdf. Tym razem opóźnienie to wiąże się także z przygotowaniem do wysyłki pierwszego „oficjalnego” newslettera.

I to właśnie w nim m.in. opublikowane będą po raz pierwszy imiona i nazwiska osób, które wylosowały nagrody w postaci upominków redakcyjnych (przeznaczone dla prenumeratorów, którzy dokonali zgłoszenia do końca marca br.). Natomiast lista osób, które wylosowały ewaluacyjne wersje Solid Edge with Synchronous Technology na płytach DVD, a także segregatory – w pierwszym majowym (czyli trzecim) wydaniu naszego czasopisma, którego wizerunek okładki można już podziwiać na lewym pasku nawigacyjnym niniejszej strony.

Co jeszcze w pierwszym wydaniu?
• Artykuł na temat nowości w oprogramowaniu NX CAM (CAM Express); Synchronous Technology przydaje się także w tego typu narzędziach...
• Wprowadzenie do CalculiX, a przy okazji – do MES (tym razem nie będzie kolejnego odcinka poświęconego BRL-CAD; ukaże się on dopiero w drugiej połowie miesiąca, przed PLASTPOLEM. Czy domyślają się Państwo, dlaczego?)
• Nowości w dostępnym on-line systemie wspomagającym projektowanie, jakim jest ABEG Quick Finder
• Wreszcie ruszają „Polskie konstrukcje" – a w nich o polskim "przemyśle" motoryzacyjnym, nastawionym na niskoseryjną produkcję; m.in. o Veno Automotive, ale nie tylko...
• W temacie numeru – kilka słów na temat modelowania (parametryczne czy bezpośrednie) i przy tej okazji trochę więcej na temat kierunków rozwoju współczesnych modelerów...
• wreszcie... III część historii systemów komputerowych wspomagających projektowanie,
a także kilka słów o modułowej budowie współczesnych samolotów pasażerskich, o głosowym sterowaniu oprogramowaniem SolidWorks (nakładka Expresso – proszę nie mylić z kawą) i zapewne kilka innych. Nie będzie natomiast odcinka cyklu związanego z historią - jest nadal w przygotowaniu i pojawi się w drugim numerze majowym; on również związany będzie zresztą z majowymi targami.

Zapomniałbym o najważniejszym: już teraz mogę zapowiedzieć, iż od kolejnego wydania na naszych łamach pojawi się cykl poświęcony m.in. projektowaniu form wtryskowych, ale nie tylko.
I to w zasadzie wszystko na dziś. Może jeszcze tylko jedno: co z tytułem tego blokowego wątku?
Już wyjaśniam: otóż jak dowiedziałem się z lektury kwietniowego wydania DesignNews (edycja USA), zużyte konsole PlayStation używane są do produkcji... krzeseł biurowych. Cóż, swego czasu sensacją była informacja, iż niesprawne drukarki atramentowe Lexmark przetwarzane są na kosze na śmieci, albo plastikowe słupki.
Lektura łatwa, przyjemna i ciekawa: designing for disaasembly... W sam raz na „prasówkę-majówkę". Tutaj można znaleźć link (dla zainteresowanych): krzesła z Playstation
Życzę dobrej nocy i jeszcze odrobinę... cierpliwości.

Maciej Stanisławski
Pisane w nocy ze środy na czwartek, także dopuszcza się pewne błędy i nieprawidłowości...


Wtorek, 28.04.2009 r.

And now something completely different...

To cytat z „Monty Pythona”, ale moim zdaniem – bardzo na miejscu. Dlaczego?
Dlatego, że zanim uzupełnię wpisy zarówno na blogu, jak i w zakładce „Aktualności" o informacje pożyteczne, przydatne i takie, które rzucają światło na to, co w kolejnych wydaniach e-magazynu będzie można przeczytać, najwyższy czas umieścić coś, co chociaż ma związek z inżynierią, to jednak jest kompletnie... No właśnie.

Otóż gdy „poważni" inżynierowie głowili (i głowią) się nad tym, w jaki sposób rozwiązać kwestie istotne np. dla środowiska naturalnego człowieka, ci „mniej poważni” zdecydowali się zająć niewielkim wycinkiem środowiska – niekoniecznie naturalnego – pewnych sympatycznych gryzoni awansowanych od dziesiątków lat do statutu domowych pupilków.
Na załączonych zdjęciach podziwiać można... ni mniej, ni więcej, tylko samochód przeznaczony dla chomika (ale także dla myszy, szczura, słowem – niewielkich udomowionych zwierzaków). Obserwacje wyraźnie wskazują na to, iż niegłupie przecież gryzonie zdecydowanie więcej czasu spędzają w tak zmodyfikowanej zabawce, niż w jej klasycznej postaci przypominającej troszkę beczkę śmiechu. I trudno się temu dziwić; przecież bieg, który nie prowadzi nas donikąd, każdemu szybko może się znudzić.

Co więcej, samochód można doposażyć w prawdziwy tor, dzięki czemu nasz pupil będzie przemierzał z góry zaplanowany, wytyczony szlak, a jeśli będzie on odpowiednio urozmaicony i często modyfikowany –- uciecha obopólna. Przyznam zresztą, że sam zacząłem rozważać zakup takiego samochodu, a później... „wsadu” do niego; mój najstarszy syn od jakiegoś już czasu namawia mnie na chomika. Czuję, że się  łamię”...


Kombinacja samochodziku i koła do ćwiczeń wykonana została z wytrzymałego tworzywa (uderzenia uderzeniami, ale zęby gryzoni - też trzeba brać pod uwagę). Napęd z „beczki śmiechu" na koła pojazdu przenoszony jest przez przekładnię. Z opisów znalezionych w sieci wynika, iż wielkość przełożenia można zmieniać, zwiększając lub zmniejszając prędkość pojazdu. „Beczkę śmiechu" można też wymontować z samochodu i używać niezależnie od niego. Umieszczone w niej drzwiczki (zamykane obrotowo) mają średnicę 2 i 1/4 cala, pozwalają na swobodne umieszczanie zwierzątka wewnątrz i jednocześnie zabezpieczają je przed przypadkowym przycięciem o elementy samochodu. Tworzywo ma powierzchnię łatwą do oczyszczenia i jest dostępne w kilku kolorach. I czego pragnąć więcej? Gigantycznego chomika, który będzie napędzał nasz pełnowymiarowy samochód?

Na jednym z forów znalazłem linki do dwóch nowych stron internetowych o tematyce CAD: www.cad24.pl i www.izometria.pl. Dzieje się, proszę Państwa. I oby tak dalej :)

Maciej Stanisławski
Warszawa, 28.04.2009, godz. 23:23

| dodaj komentarz |


Poniedziałek, 20.04.2009 r.

Od 2D do 3D?

Migracja z 2D na 3D prawie zawsze oznacza potencjalne problemy – nie tylko związane z przezwyciężaniem dotychczasowych przyzwyczajeń. Gdy umieszczałem główny baner wiadomej firmy (kto nie wie jakiej, niech sam się przekona) na stronie, nie mogłem nie sprawdzić, co kryje się pod hasłem „darmowego przewodnika dla managerów CAD”. Okazuje się, że określenie to nie jest zbyt trafne, gdyż zasięg oddziaływania rzeczonego przewodnika (8 stron formatu A4 w pliku pdf, wliczając w to okładki) wydaje się być zdecydowanie większy. I, co wydaje się najważniejsze – nie ma on charakteru kolejnego materiału reklamowego. Wiedza w nim zawarta istotnie może się przydać, chociaż wielu Czytelnikom tego blogu zapewne nie przyniesie ona nic nowego.

Przewodnik/podręcznik, poza oczywistym przytoczeniem zalet wynikających z korzystania z rozwiązań 3D, w syntetyczny sposób przedstawia, jakie kryteria powinny towarzyszyć wyborowi rozwiązań 3D (i kryteria tutaj wymienione nie faworyzują rozwiązań wydawcy podręcznika), na jakie przeszkody można natrafić podczas wdrożenia, w jaki sposób planować migrację, by przeszkody te zminimalizować. Także - co zrobić z dotychczas używanymi systemami 2D; czy zrezygnować z nich całkowicie, czy też pozostawić je w firmie. Sporo miejsca poświęcono też tematowi szkoleń.
Nie jest to publikacja w stylu „Going 3D: Survival guide for 2D CAD sers”, wydana przez Machine Design (40 stron popartych przykładami wdrożeń). I nie w taki sposób należy ją traktować. Jednak szybka lektura dostarczy argumentów przemawiających „za 3D”, a także pozwoli ujrzeć pewne problemy w trochę innym świetle.

Konkluzja? Mimo wszystko dobrze, że nie jestem managerem zarządzającym projektami i rozwiązaniami CAD :). Chociaż w pewnym sensie...

Warszawa, 20.04.2009 godz.: 15:00


Piątek, 17.04.2009 r.

Sieciowa aktywność

Właśnie zerknąłem na blogową stronę i zorientowałem się, że upłynął już tydzień od czasu, kiedy popełniłem coś z myślą o blogu właśnie. Pora (najwyższa) zaniedbanie to naprawić i napisać kilka słów na temat... sieciowej aktywności, a zwłaszcza nowych (najnowszych) inicjatyw. Osoby, które przytomnie zerkają do zakładki Aktualności (w niej coś się dzieje praktycznie cały czas) domyślają się już zapewne, o czym mówię.

I w istocie, ostatnie tygodnie przyniosły nową platformę dla użytkowników SolidWorks (http://www.3dchallenge.net), nowy portal o edukacyjnym charakterze (www.educad.pl), związany z oprogramowaniem Autodesk i nowe forum użytkowników systemów Siemens PLM (dawniej UGS); to ostatnie w zamyśle twórców ma mieć jednak szerszy charakter, nie ograniczony do oprogramowania jednego producenta. Zresztą wydaje się, iż educad także.
Obejrzałem wszystkie, na stronie 3dchallenge dzieje się bardzo niewiele (wielka szkoda, zaanonsowano to działanie chyba we wszystkich mediach elektronicznych, a odzew na razie mizerny; swoją drogą organizator konkursu mógł chyba w lepszy sposób przygotować „odsłonę” platformy – jedna praca konkursowa wygląda troszkę niepoważnie, tym bardziej, że cyklicznie organizowany Konkurs Studencki ma już swoją rangę), zarejestrowałem się na forum educad.pl, które powolutku zaczyna własne życie (ech, nawet zamieściłem post), podobnie na forum Siemens PLM Software – nie będę ukrywał, że skusiła mnie perspektywa otrzymania ewaluacyjnej wersji SolidEdge z Synchronous Technology; w tym miejscu wspomnę, iż wśród naszych prenumeratorów już zarejestrowanych, ale także tych, którzy niebawem dołączą do tego zacnego grona, także rozlosujemy rzeczone płytki z SolidEdge. Zachęcam zatem.

A już teraz każdy zainteresowany może wejść w posiadanie podręcznika w postaci pliku pdf, dotyczącego m.in. problemu migracji z 2D do 3D. Jak go zdobyć? Odpowiedź kryje się na tej stronie (wyżej, jeszcze wyżej :)). A szerzej o podręczniku napiszę albo jutro, albo... w poniedziałek. W ten weekend mamy bowiem Warszawski Bazar Motocyklowy, i chociaż daleko mu do Moto Weteran Bazaru w Łodzi (8-9 maja bodajże), chyba skuszę się jednak i wybiorę... popatrzeć. Udanego weekendu!


Maciej Stanisławski
Warszawa, 17.04.2009, godz. 23:20


Wielki Piątek, 10.04.2009 r.

Niech się dzieje...
(wpis zaczerpnięty ze wstępniaka do wydania 1(2) kwiecień 2009)

Jakiś czas temu zaskoczyła mnie informacja o trudnościach, z jakimi boryka się jeden z najstarszych tytułów na rynku prasy poruszającej szeroko rozumianą tematykę CAD. Mam tu na myśli amerykański „CADALYST”, którego wydawanie zostało przez moment zawieszone, a po przejęciu przez innego wydawcę, wznowione – co prawda w tym samym składzie redakcyjnym, ale z mniejszą częstotliwością... W ogóle widać za oceanem tendencję do odchodzenia od wydań papierowych na rzecz e-prenumeraty. Poparte to jest szeregiem haseł w stylu „be green”, promujących pro-ekologiczne wybory i ograniczanie drukowania papierowych wersji.
A my drukowania naszego tytułu nie ograniczymy – po prostu na wstępie z druku zrezygnowaliśmy, decyzję „drukować czy czytać na ekranie” pozostawiając Czytelnikom.

Ale jednak, chcąc w jakiś sposób zachęcić Państwa do drukowania przynajmniej części każdego wydania, wprowadzamy zapowiadane już zresztą w konkursie dla prenumeratorów – firmowe CADblogowe segregatory. Wyniki losowania ogłosimy na łamach kolejnego wydania (koniec kwietnia), a wcześniej – na blogowej stronie.

Kolejny numer (już oficjalny, tytuł został zarejestrowany!) ukazuje się odrobinę później, niż zakładałem. Po części wywołane to jest przez dokonane w ostatniej chwili zmiany w jego zawartości. Nie ukaże się np. pierwsza część cyklu „Nasze projekty” – ale już teraz mogę zapowiedzieć, iż od kolejnego wydania odcinki tego cyklu będą pojawiały się regularnie.

W aktualnym  wydaniu – kontynuacja poradnika projektowania w BRL-CAD, temat numeru opisujący inne bezpłatne, często OpenSource’owe systemy CAD i CAE, druga część historii systemów wspomagających projektowanie, coś niecoś na temat rozwiązań PLM, wywiad, relacja i garść aktualności – większość z nich zapewne „trącąca myszką” dla osób odwiedzających nasz blog regularnie. Ale w kolejnych wydaniach pojawi się już więcej „technicznych” publikacji od autorów zewnętrznych, a to – w połączeniu z rosnącym zainteresowaniem naszą stroną internetową – dobrze wróży na przyszłość.

Dziękując za wszelkie uwagi i komentarze, korzystam z okazji, by tą drogą...

Wszystkim Czytelnikom, Internautom, Współpracownikom,

Przyjaciołom, Reklamodawcom

Najserdeczniejsze Życzenia Spokojnych, nie pozbawionych refleksji,

ale także Radosnych

Świąt Wielkanocnych,

spędzonych w gronie najbliższych osób

...złożyć. Wesołego Alleluja!

Maciej Stanisławski
CADblog.pl


Poniedziałek, 30.03.2009 r.

Formalnościom (prawie) stało się zadość...

Na wydawcy prasy ciąży obowiązek zarejestrowania wydawanego tytułu w wydziale rejestrowym Sądu odpowiedniego dla siedziby wydawcy. Cała procedura nie jest skomplikowana i trwa zazwyczaj około miesiąca, a wzory wniosków zgłoszenia tytułu prasowego (także portalu internetowego) można znaleźć w sieci, m.in. na stronach Sądu Okręgowego w Warszawie  http://warszawa.so.gov.pl/index.php?pid=564 (ten link prowadzi bezpośrednio do strony ze wzorem odpowiedniego wniosku).

Rejestracja CADblog.pl trochę przesunęła się w czasie – ze względu na niezbyt precyzyjne określenie (przez piszącego te słowa) częstotliwości ukazywania się wirtualnego czasopisma. Napisałem – zgodnie z prawdą – „miesięcznik, docelowo dwutygodnik” (vide obrazki pokazujące historię korespondencji). A wystarczyło samo „miesięcznik”, co w praktyce oznacza ukazywanie się nie rzadziej niż raz w miesiącu; zresztą to też nie zawsze i nie do końca bywa regułą. W każdym razie mogę już zgłaszać się po numer ISSN, bo jak się dowiedziałem w ubiegłym tygodniu, niektóre tytuły z powodzeniem radzą sobie bez sądowej rejestracji (!), ale za to z nadanym ISSN...

W każdym razie całe zamieszanie spowodowało, iż pierwszy oficjalny numer nie ukaże się dzisiaj, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, tylko dopiero za tydzień, tj. w poniedziałek 6 kwietnia. Ale wtedy będzie dostępny także tylko dla prenumeratorów, na stronie w dziale archiwum pojawi się trochę później.

Mała zagadka – w dziale „Historia...” pojawi się taki o to pojazd, widoczny na zdjęciu poniżej. Czy ktoś z Państwa go kojarzy? Podpowiem, iż opracowany został w 1982 roku i wykorzystywał podzespoły Fiata 126p i Syreny...

Napływają powoli komentarze i uwagi odnośnie magazynu i jego treści. Jeden z czytelników zwrócił się z sugestią, by poruszyć temat sygnalizowanego kiedyś gdzieś przeze mnie oprogramowania Calculix – darmowego, ale sprawdzonego i dosyć wysokiej klasy (!) oprogramowania do symulacji i analiz. Temat zostanie podjęty, w jakim zakresie – to się okaże, ale na pewno postaram się (samemu lub raczej z pomocą) przybliżyć możliwości tego bardzo ciekawego narzędzia na naszych łamach. Link do pobrania pełnej wersji programu, a także do stron z dokumentacją – już wkrótce w zakładkach „Download” i „Ciekawe linki”.

 

 

 

 

 

Fot. W najbliższym wydaniu, w dziale „Historia...” pojawi się
 taki o to pojazd, widoczny na zdjęciu poniżej.
Czy ktoś z Państwa go kojarzy? Podpowiem, iż opracowany
został w 1982 roku i wykorzystywał podzespoły Fiata 126p
 i Syreny...

 

Na razie to wszystko,
Życzę dobrej nocy

Maciej Stanisławski
Warszawa, 30.03.2009, godz. 23:50

 



Środa, 25.03.2009 r.

Nie ma już „Autodesk Inventor”...
...jest „AutoCAD Inventor”. Ale zmiana ta odnosi się jedynie do nazwy pakietu oferowanego przez Autodesk w ramach nowej linii produktów. Na spotkaniu zorganizowanym dla dziennikarzy – po raz pierwszy w nowej siedzibie firmy przy ul. Wołoskiej w Warszawie – zaprezentowano nowości w oprogramowaniu dla sektora przemysłowego

Prawie półtorej godziny nagrania; dlatego teraz tylko kilka słów „na gorąco”; pewne informacje można będzie także znaleźć w zakładce „Aktualności” (gdyby ktoś nie miał wystarczająco wiele samozaparcia, by przebijać się przez moje komentarze :) ).
A więcej – niewykluczone, że jeśli nie w pierwszym, to w którymś kwietniowym wydaniu naszego czasopisma.
Joanna Borowska (z Omega Communications, odpowiedzialna za PR Autodesk) przedstawiła uczestników spotkania z ramienia Autodesk: dyrektora generalnego –  Wojciecha Jędrzejczaka, dyrektora ds. produktów dla przemysłu – Andrzeja Poćwierza i Przemysława Sokołowskiego, który odpowiedzialny był za prowadzoną na żywo sesję techniczną.
Wprowadzeniem zajął się Wojciech Jędrzejczak. Ponad 9 milionów klientów, 600 000 firm. I nadzieja na to, że w ciągu roku, dwóch - będzie można obchodzić jubileusz 10 milionowego klienta; swoją drogą ciekawe, czy firma uhonoruje tego użytkownika nr 10 000 000 np. dożywotnią darmową licencją na wszystkie produkty ;).
Jednym z elementów strategii Autodesk jest akwizycja nowych technologii; oprócz własnych działań w zakresie R&D, podjęto kilkadziesiąt (sic!) działań tego typu w ostatnich latach. Jedna z głośniejszych to np. przejęcie ALGOR i rozszerzenie dzięki temu możliwości z zakresu symulacji. A tym razem – także Moldflow i specjalne narzędzia np. do projektowania form wtryskowych, ale o tym za chwilę.
Czym to jest spowodowane? Mimo dużej liczby aktywnych VAR (Value Added Reseler), Autodesk stara się docierać do końcowych klientów-użytkowników bezpośrednio i w ten sposób pozyskiwać informacje o oczekiwaniach, potrzebach, a także opinie. Między innymi na tej podstawie podejmowane są decyzje, w którym kierunku rozwijać dany produkt, lub... z jakiej gamy produktów już istniejących wybrać kolejne rozwiązanie do zaimplementowania.

50 produktów w portfolio
Andrzej Poćwierz „przybliżył w telegraficznym skrócie”... 50 produktów Autodesk. Ale wcześniej przedstawił cztery kluczowe dla Autodesk branże (obszary działalności): przemysł maszynowy, przemysł samochodowy i transportowy, maszyny i urządzenia dla budownictwa i wreszcie - produkty konsumenckie. „Mechanicy lubią rozrywkę” – zażartował, wskazując na interesująco wystylizowaną gitarę basową, widoczną na ekranie.
Rozwiązania Autodesk pokrywają praktycznie każdy obszar związany z życiem produktu: fazę koncepcyjną (designerską), fazę inżynierską (właściwe projektowanie), fazę produkcyjną (wytwarzanie), wreszcie - marketing (sprzedaż). To w zasadzie realizacja idei PLM, tylko... nazwana inaczej.

Alias na Mac'a!
Seria „Wzornictwo przemysłowe 2010" przynosi rodzinę programów Alias. I tutaj spore zaskoczenie: Alias na platformę Mac! Jest to pierwszy produkt Autodesk dla Mac (jeśli pominąć prowadzone w latach 90. próby z wersją AutoCAD przystosowaną dla tych komputerów). Dlaczego właśnie Alias? Cóż, przede wszystkim ze względu na specyfikę odbiorców. Oferuje m.in. zawansowane modelowanie, tworzenie powierzchni klasy-A itp. Designerzy, graficy, zawsze lubili Macintosche, chociażby za ich wydajność i – niespotykaną w przypadku Windows – stabilność.
Jak wygląda piramida zapotrzebowania na rodzinę Autodesk Alias? Największe dotyczy oczywiście programu podstawowego, jakim wydaje się być Alias Sketchbook Pro, następnie Alias Showcase, Alias Design, wreszcie Alias Surface i najbardziej zaawansowany Alias Automotive.
Ale bazowym obszarem działalności Autodesk są oczywiście produkty stricte inżynierskie. Pierwszą widoczną zmianą w stosunku do dotychczasowych wersji jest wprowadzenie nowego, bardziej jednoznacznego nazewnictwa w odniesieniu do flagowego pakietu oferowanego systemu. Nie ma już nazwy „Autodesk Inventor", jest pakiet „AutoCAD Inventor". Dzięki temu, jak wyjaśniał Andrzej Poćwierz, nie powinno być wątpliwości, co jest oferowane w ramach sprzedawanych pakietów oprogramowania.
Nazwa nazwą, ale oczywiście na tym nowości się nie kończą. Przeprowadzona jakiś czas temu akwizycja Moldflow sprawiła, iż w serii 2010 doczekaliśmy się wyspecjalizowanych narzędzi do tworzenia form wtryskowych. Oto przykład specjalizacji dla konkretnej branży i jednocześnie wejście do obszaru, który nie był wcześniej spenetrowany przez oprogramowanie Autodesk. Ciekawe, jakie będą opinie użytkowników na temat nowych rozwiązań, ale marka Moldflow gwarantuje raczej ich wysoką jakość. Wygląda na to, że po Alias i Algor jest to przykład kolejnego udanego przejęcia producenta wyspecjalizowanych narzędzi przez Autodesk.
Co spowodowało zainteresowanie ze strony firmy właśnie tym programem? Cóż, odpowiedź jest prosta: Autodesk stawia w tej chwili na segment wytwórców produktów konsumenckich.


| więcej |


Środa, 18.03.2009 r.

CAD na aukcjach...

Ile kosztować może godzina pracy polegającej na przenoszeniu dokumentacji papierowej na postać cyfrową, ewentualnie – tworzenie modeli 2 lub 3D zgodnie z wytycznymi zamawiającego? Pomocą w ustaleniu odpowiedniej stawki może okazać się wizyta na popularnym serwisie aukcyjnym.

Muszę przyznać, że co jakiś czas, szczególnie wieczorami, nie odmawiam sobie przyjemności pobuszowania wśród rozmaitych „skarbów” oferowanych przez rzeczone serwisy. Zaglądam tam jako posiadacz zabytkowego skutera,  Syreny 105L rocznik ’79 (może ktoś byłby zainteresowany kupnem? Niewykluczone, że byłbym skłonny ją odstąpić), budowniczy „custom bike’a”, a przede wszystkim ojciec trójki chłopaków. Stąd stosunkowo częste odwiedziny w poszukiwaniu części, książek, taboru kolejowego w skali H0 itp.

Czasem, przez ciekawość, podglądam oferty np. maszyn CNC, albo oprogramowania CAD, tak jak zrobiłem to właśnie dzisiaj.

Jeśli chodzi o oprogramowanie, oferta jest całkiem spora, jak na serwis aukcyjny. I tak QCAD’a w polskiej wersji językowej, pozwalającego na projektowanie w 2D, można kupić już za niecałe 150 złotych. Nieco droższy, ale poniżej 1000 złotych, jest „CAD Rysunek”, również umożliwiający sporządzanie rysunków 2D i dysponujący rozbudowanymi bibliotekami symboli. Idąc dalej, trafimy na oprogramowanie ZWCAD (o nim szerzej zapewne już niedługo), potem długo długo nic i wreszcie wyspecjalizowane narzędzie (w sumie także CAD, ale...) do projektowania wnętrz, np. kuchni (vide screen obok) za cenę blisko 6000 zł.

Nie to jednak wzbudziło moje zainteresowanie. Trafiłem na ofertę (vide kolejny screen)... no właśnie: „Przerysowywanie rysunków technicznych z wersji papierowej na wersję elektroniczną,  tworzenie rysunków 2D oraz modeli 3D zgodnych z wytycznymi otrzymanymi od klienta” w cenie 15 złotych za godzinę. Cóż, czyżby aktywny student, a może wręcz uczeń technikum?

Ale szukając dalej szybko przekonamy się, że nie jest to jedyna oferta świadczenia tego typu usług, ogłoszona za pośrednictwem serwisu. „AutoCAD projekty drogowe, budownictwo ogólne”, „Rysunek techniczny AutoCAD CAD projekt budowlany”, „Projektowanie CAD modelowanie 3D dokumentacja 2D” (tutaj cena to 20 zł za „godzinę pracy przy opracowywaniu koncepcji”, a aukcja wystawiona została przez inżyniera z kilkuletnią praktyką w dość szerokim zakresie – jak wynika z informacji zamieszczonej na aukcji). Popatrzmy na inne podobne: „Wykonam rysunki techniczne dostarczonych szkiców i nie tylko...   (format zapisu *.dwg, *.dxf oraz *.jpg, *.pdf, *.bmp).”, „Przedmiotem moich usług jest wykonywanie na zlecenie dokumentacji technicznej, tworzenie modeli 3D, a także projektowanie maszyn oraz części maszyn i urządzeń.”, „Rysunki CAD CAM Modelowanie 3 Model Render AutoCAD” (znów 15 zł za godzinę) i kolejna, w opisie której możemy przeczytać m.in.: „Cena: średnio ok. 15 zł. za godzinę pracy, prosty rysunek składający się z jednego elementu, z  tabelką, wykonuję w ok. 20  minut.”... Proszę Państwa, kryzys czy raczej przejaw inicjatywy i przedsiębiorczości młodych ludzi? A może jedno i drugie? Ale najważniejsze jest to, że aukcje są odwiedzane, o czym świadczy liczba wyświetleń liczona w dziesiątkach.

Co sprawia, że tego typu oferty pojawiają się nie na stronach portali tematycznych, tylko w serwisie aukcyjnym? Decyduje tutaj chyba prosty mechanizm powodujący, iż jeśli ktoś poszukuje tego typu usług za pośrednictwem Internetu, korzystając z wyszukiwarki np. Google, w otrzymanych na swoje zapytanie wynikach bardzo często znajduje linki do odpowiednich aukcji – i tym samym do poszukiwanych usług. Swoją drogą, może warto pomyśleć o rubryce typu „ogłoszenia drobne” na portalach branżowych, a nie tylko „dam pracę/szukam pracy”?

Pozostawiam pod rozwagę, a od jutra udostępnię opcję dodawania komentarzy ;)

I życzę dobrej nocy

Maciej Stanisławski
Warszawa, środa, 18.03.2009 r. godz. 23:30

[komentarze 1] [ dodaj komentarz ]

Dodano dnia 21.06.2009 r. godz.: 19:23

Witam,
czytam Pana wypowiedzi od paru chwil i jestem pod ogromnym wrażeniem wyzwania jakie Pan sobie postawił.
Do rzeczy: nt tych aukcji – kilka razy wysłałem zapytanie o podanie nr-u licencji oprogramowania na jakim dany oferent pracuje i ... po kilku chwilach ogłoszenie znikało ... fatum jakieś czy co ...

Pozdrawiam
Irek

Odpowiedź z dnia 22.06.2009 r. godz.: 14:00

:) Już myślałem, że wątek ten pozostanie bez komentarza. Nr licencji, w jakim dany oferent pracuje... Jeśli założymy, że oferent korzysta z własnego licencjonowanego oprogramowania, to cena 15 złotych za godzinę może wydawać się prawdopodobna jedynie w przypadku korzystania z systemów CAD z niższej półki (Bricscad), ewentualnie z wersji darmowych, jak np. Solid Edge 2D. A skoro ogłoszenia znikały, doskonale możemy się domyśleć, czym było „owo fatum”. Problem komputerowego piractwa cały czas istnieje i daje się odczuć. Nie znaczy to jednak, iż wśród osób oferujących usługi za podobną cenę nie można znaleźć uczciwych wykonawców. Kwestią osobną pozostanie jakość usług i ich rzetelność.

Dziękuję za „ogromne wrażenie”. Wyzwanie nie jest małe i nie jest łatwe, ale pomaga mi fakt, iż już realizowałem podobny projekt. I sytuacja była w gruncie rzeczy podobna... Poprzedni tytuł narodził się w krótkim czasie. Katalizotorem jego powstania była decyzja byłego przełożonego o zwolnieniu mojego współpracownika, odpowiedzialnego za pozyskiwanie reklamodawców. On miał kontakty, przetarty szlak, ja – tzw. „know how” dotyczące zarówno tematyki, jak i prowadzenia wydawnictwa (o kwestiach grafiki i utrzymania strony www  nie wspominając). Najtrudniejsza była decyzja o odejściu z „ciepłej posadki”, ale łatwiejsza dzięki temu, że nie widziałem już dla siebie perspektyw rozwoju, a poza tym miałem zaufanie do osoby, z którą realizowałem nowy projekt.

Cena wspomnianego zaufania okazała się dosyć wysoka i trzeba było ją płacić na przełomie roku. Bogatszy o nowe doświadczenia, CADblog.pl realizuję już nie ze wspólnikiem, ale z udziałem entuzjastycznie nastawionych do jego idei osób. A że w warunkach trudnej konkurencji... Cóż, konkurencję – jeśli chodzi o najbliższe mi  czasopisma – poznałem „od podszewki” i raczej nie dam się zaskoczyć. Problemem pozostaje kwestia skutecznego marketingu i przekonywania reklamodawców do idei bezpłatnego pisma internetowego o potencjalnie nieograniczonym zasięgu oddziaływania. Na tym polu nie mam szczególnych dokonań – firmy, które reklamują się na CADblog.pl, zdecydowały się na te działania w zasadzie same i za to należą się im szczególne podziękowania. Obecnie sytuacja jest inna, CADblog.pl zdobywa powoli swoją pozycję, liczba odwiedzin rośnie z dnia na dzień, podobnie jak liczba pobrań internetowego periodyku. Jak wspomniałem już na tych łamach, nie widzę dla siebie innej drogi rozwoju i chociaż „nie brałem ślubu z systemami CAD" (ba, nie jestem nawet inżynierem, jak to niektórzy usilnie mi wmawiają), zbyt wiele lat poświęciłem ich propagowaniu, by teraz zająć się czymś innym.

A odzew od Czytelników, maile i komentarze podobne do Pańskiego, utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Cóż, koniec końców rynek mediów poświęconych szeroko rozumianej tematyce CAD i pochodnych, nawet jeśli na tym nie zyskał, to na pewno – nie stracił.

Pozdrawiam
ms

[komentarze 1] [ dodaj komentarz ]

 

strona 1 z 2 | > | >> | zobacz poprzednie wpisy

Poznaj NX12 z CAMdivision

Blog monitorowany przez:

 


| reklama | redakcja | dane kontaktowe | prenumerata |

© Copyright by Maciej Stanisławski. Publikowane materiały są objęte prawem autorskim.
Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie tylko za wcześniejszą zgodą autora.  
webmaster@skladczasopism.home.pl. Opracowanie graficzne: skladczasopism@home.pl
CADblog.pl jest tytułem prasowym  zarejestrowanym w krajowym rejestrze dzienników i czasopism
na podstawie postanowienia Sądu Okręgowego Warszawa VII Wydział Cywilny rejestrowy
Ns Rej. Pr. 244/09 z dnia 31.03.2009 poz. Pr 15934