Strona korzysta z plików cookies m.in. na potrzeby statystyk.
Więcej >>>

stronę najlepiej oglądać z wykorzystaniem przeglądarki Chrome w rozdzielczości min. 1024 x 768 (zalecane 1280 x 1024)

Blog i czasopismo o tematyce CAD, CAM, CAE,     
systemach wspomagających projektowanie... 
    
 

© Maciej Stanisławski 2008
     
ul. Jeździecka 21c lok. 43, 05-077 Warszawa     
kom.: 0602 336 579     
  maciej@cadblog.pl     
2018 rok X
   

   Solid Edge ST wersja dla studentów

>> Strona główna | Aktualności | CAD blog | Solid Edge blog | SolidWorks blog | Raport o Cax Historia CAD | Sprzętowo | W numerze | ArchiwumLinki Pobierz


    


W przygotowaniu

fragment e-wydania 5-6/2017

nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017


Wydanie aktualne

CADblog e-zine 3-4/2017

nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


Wydania archiwalne

nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

numer 1(18) 2014
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(17) 2013
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(16) 2012
dostępny
w archiwum, wydanie flash tutaj

numer 1(15) 2011
dostępny
w archiwum


numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum


numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum


numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum


numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum


numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum


numer 8(9) 2009
już dostępny
w archiwum


Wydanie specjalne
numer 7(8) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 6(7) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 5(6) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 4(5) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 3(4) 2009
już dostępny
w archiwum


Numer 2(3) 2009
już dostępny
w archiwum



Numer 1(2) 2009
już dostępny
w archiwum


 Numer 0 (1) 2009
– dostępny
w archiwum


 

 

 

 

SOLIDWORKS 2018 CAD3D innowacje

Darmowy testowy Solid Edge ST

Nowy ZWCAD2018


Czwartek, 4.10.2012 r.

Schody Świętego Józefa

Texas i Nowy Meksyk to ciekawe stany. To także dobre miejsca, by żyć – tak dla katolików, jak i motocyklistów. Ci pierwsi odnajdą w nich bowiem wiele czynnych, tętniących życiem (i to nie tylko za sprawą Meksykanów) kościołów i wspólnot wokół nich skupionych, a także wiele innych aktywnych miejsc kultu religijnego. Częstym widokiem na ulicach są samochody, ozdobione dużymi naklejkami ze słowami w stylu: „Jezus mnie kocha. Ciebie też!”.
Ci drudzy – wspaniałe drogi, piękne przestrzenie, a także muzea (jak chociażby South Texas Motorcycle Museum w Edinburgu) stające się miejscami motocyklowych pielgrzymek. Wniosek jest prosty: na południu Stanów najlepiej być i katolikiem, i motocyklistą...

A do pełni szczęścia, trzeba być jeszcze Polakiem. Polacy mogą czuć się tutaj niemalże jak u siebie. To w Texasie, w pewnej odległości od San Antonio (jednego z największych miast stanu), położona jest najstarsza polska osada w USA, o wiele mówiącej nazwie „Panna Maria”. Złośliwi pewnie dodadzą, że nazwisko jej założyciela, księdza Leopolda Moczygemby, mówi jeszcze więcej – ale takie nazwisko nie należało do rzadkości na Górnym Śląsku.

Jeśli szczęśliwym trafem znajdziemy się w tej „polskiej teksańskiej stolicy”, to po jej zwiedzeniu warto urządzić sobie wycieczkę do sąsiedniego stanu, jakim jest wspomniany Nowy Meksyk. W Santa Fe, oddalonej o ok. 750 mil od Panny Marii (motocyklem dwa dni, samochodem – jeśli postoje ograniczymy do minimum – można dojechać tam w jeden dzień i jeśli wyjedziemy o świcie, to może zostanie jeszcze czas na zwiedzanie na miejscu) znajduje się kaplica loretańska (Loretto Chapel Santa Fe – link tutaj), a w niej – cudowny przykład rzemiosła, architektury, ale także... inżynierii. Drewniane schody, wiodące na chór.

Ich spiralna konstrukcja jest o tyle niezwykła, iż zbudowane są bez żadnej widocznej podpory – dolnym stopniem oparte o posadzkę, a górnym podwieszone o antresolę z miejscem dla chóru. Zbudowane zostały bez użycia elementów metalowych, w całości drewniane – ich budowniczy i projektant zarazem nie użył do budowy ani jednego gwoździa, ani jednej śruby (widoczna na zdjęciach poręcz dodana została dopiero kilka lat po ukończeniu budowy schodów, o czym za chwilę). Do spojenia konstrukcji użyto drewnianych czopów.

Konstrukcję nośną stanowią dwie doskonale dopasowane spirale – skręcone szyny drewniane, na których wznoszą się trzydzieści trzy stopnie. Spirale nie zostały wykonane z jednego dużego kawałka drzewa, lecz złożone z wielu mniejszych elementów. Schody wykonano z rzadkiego budulca – drzewa o wielkiej trwałości, nie występującego na terenie Nowego Meksyku.

Niezwykła historia
W 1872 r. biskup miasta Santa Fe zawarł kontrakt na budowę kaplicy dla sióstr loretanek, sprowadzonych ze środkowej części USA, które miały w tym mieście prowadzić szkołę dla dziewcząt. Owa kaplica pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny miała być miniaturą paryskiej Sainte Chapelle.
Budowa trwała kilka lat, ale przed jej ukończeniem zmarł architekt nadzorujący budowę. Po jego śmierci okazało się, że w planach nie ma schematu budowy schodów prowadzących na chór, o czym architekt najprawdopodobniej zwyczajnie zapomniał. Siostry miały nie lada kłopot. Teoretycznie schody można było wybudować, ale ze względu na niewielkie rozmiary kaplicy ich budowa była niewskazana. Każdy ze sprowadzonych architektów tak uważał. Najczęściej sugerowano, by wejście na chór odbywało się po... drabinie. W tej sytuacji przygnębione siostry rozpoczęły nowennę do św. Józefa z prośbą o pomoc.
Nie czekały długo. Już następnego dnia po ukończeniu nowenny, do furty klasztornej zapukał brodaty staruszek licho ubrany, w dodatku z osiołkiem, który dźwigał skrzynkę z narzędziami (wg zachowanej relacji matki Magdaleny, skrzynka zawierała parę młotków, dziwacznie wyglądającą piłę, miarę w kształcie dużej litery T – zapewne przykładnicę – oraz dłuto) i osobistymi rzeczami. Przybysz nie przedstawił się, a jedynie powiedział, że dowiedział się o kłopocie sióstr i że jest gotów wybudować schody. Przełożona matka Magdalena pokazała mu prawie ukończoną kaplicę, w której trzeba było wybudować rzeczone schody. Staruszek podjął się ich wykonania, powiedział także, że nie potrzebuje niczyjej pomocy. Nie chciał też, aby mu przeszkadzano, toteż zamknął kaplicę na klucz i udostępniał ją siostrom tylko na czas nabożeństw.
Po trzech miesiącach można było oglądać prawie ukończone dzieło. Zakonnice i okoliczni mieszkańcy byli zdumieni widokiem schodów w kształcie ślimacznicy, kunsztownie wykonanych, które w ich mniemaniu powinny były runąć – jeśli nie pod własnym ciężarem, to chociażby pod ciężarem jednej osoby, nie mówiąc o większej ich liczbie; nie miały żadnej podpory, słupa, wokół którego by się wiły (powszechnie stosowanego w takich konstrukcjach) ani ściany, na której by się wspierały. Nie były także podparte od dołu. Schody, pnąc się w górę, robiły dwa obroty po 360 stopni każdy. A liczba stopni – 33 – od razu kojarzyła się z wiekiem Chrystusowym (Pan Jezus w chwili śmierci na Krzyżu miał 33 lata).
Schody nie były jednak ukończone, gdyż... brakowało poręczy (10 lat później poręcz dobudował inny cieśla – Phillip August Hesch). Mimo to siostry zachwycone dziełem, postanowiły urządzić uroczysty obiad na cześć niezwykle utalentowanego rzemieślnika. Cóż, kiedy ten... przepadł jak kamień w wodę! I chociaż wszczęto poszukiwania dziwnego staruszka na osiołku (siostry chciały mu zapłacić za pracę), wyznaczono nawet nagrodę za jego wskazanie (ogłoszenie ukazało się w lokalnej prasie), nie odnaleziono go.

Tajemnicą było także pochodzenie użytego budulca. Drzewo, z którego cieśla zbudował schody, nie rośnie w stanie Nowy Meksyk. Kiedy zapukał do furty klasztornej, nie miał z sobą ani kawałka drzewa. Nie kupił też go u dostawcy w Santa Fe...

Niezwykła konstrukcja
...dostarcza niezwykłych wrażeń. Spacerując po stopniach schodów, czujemy pod stopami, iż pracują one jak sprężyna. Drgania są minimalne, ale wyczuwalne.

 

 

Detale konstrukcji niezwykłych schodów. Widać, że wewnętrzna belka, a w zasadzie element skrętny, przejmuje na siebie rolę jednego z elementów nośnych. Ostatnie zdjęcie ukazuje mocowanie poręczy, ale zostało ono dodane dopiero po kilku latach. Widać natomiast wyraźnie także zdobienia samych schodów. Dłutem?

Słup nośny zastąpiony został spiralnymi elementami – wewnętrznym, wykonanym z siedmiu zaokrąglonych segmentów i zewnętrznym, złożonym z dziewięciu. Stopnie prawdopodobnie wykonano z odpowiednio przyciętych desek, przesuniętych o kilkanaście milimetrów względem siebie tak, by tworzyły rodzaju wachlarza. Umocnione są we wspomnianych spiralnych segmentach, a całość została połączona przy pomocy zaciosów, kołków i klinów. Gdy spacerujemy po zewnętrznej stronie spiralnych schodów (ponieważ w tych miejscach ich stopnie są najszersze), ich konstrukcja zaczyna pracować i prawdopodobnie ciężar osoby sprawia, że konstrukcja staje się bardziej stabilna. Jak dowodzi jeden z internautów, działa tu zasada dźwigni - stopnie są połączone i umocnione klinami w najwęższym miejscu, więc obciążenie w najszerszym miejscu powoduje tym mocniejsze zaciskanie się klinów. Jeśli tak jest istotnie, to zdumiewa zarówno zasada budowy tych schodów, jak i perfekcyjność ich wykonania, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że sporządził je jeden mężczyzna w1870 roku, nie mający dostępu do wyszukanych narzędzi – o systemach CAD nie wspominając. Pozostaje tajemnicą, jak mógł tego dokonać...

Współczesna realizacja podobnych założeń konstrukcyjnych. Także niezwykłe! Ale tutaj nie obyło się bez użycia elementów metalowych,
a także... oprogramowania CAD :)

Jako inżynier-konstruktor o teoretycznej specjalizacji cieśli (praktycznej drewnianej i żelbetowej, ale nie dotyczącej schodów) – powiem tak: stosując nowoczesne oprogramowanie obliczeniowe, nie byłoby większego problemu wykonać podobne schody z żelbetu – i kilka podobnych schodów z żelbetu tu i ówdzie na świecie stoi (okolice mostu gdańskiego w Warszawie – przyp. redakcji). Dałoby się wykonać takie schody również ze stali. Ale nie wyobrażam sobie bym – jako konstruktor – podjął się zaprojektowania podobnych schodów z drewna, bez użycia programu do liczenia, zginania i skręcania 3-wymiarowej konstrukcji spiralnej, bez użycia gwoździ ani kleju i wzmocnień stalowych. Jeśli te schody nie są cudem, to są w każdym razie cudem inżynierii – komentuje konstrukcję schodów jeden z internautów „branżowców”.

http://rebelya.pl/forum/watek/24028/

Niezwykły inżynier-budowniczy
Schody, które przez osiemdziesiąt pięć lat służyły siostrom każdego dnia, stoją do dziś. W drugiej połowie lat 70. XX wieku odgrodzono je i przeznaczono do zwiedzania jako przykład wybitnej sztuki ciesielskiej.
I chociaż wiadomo, że ich konstrukcja opiera się na prawach fizyki, to jest cudownym przykładem wybitnego projektu i wykonania. A zakonnice z Santa Fe, które tak gorliwie w owym czasie modliły się do św. Józefa, żywią przekonanie, że to sam święty przybył im z pomocą pod postacią starego człowieka, albo przynajmniej – przysłał im genialnego mistrza stolarskiego.
Też w to wierzę :)

Pozdrawiam
Maciej Stanisławski


Źródła:
http://www.lorettochapel.com/staircase.html
http://www.piotrskarga.pl/lourdes-przed-decydujaca-bitwa,1223,2127,p.html
Sceptical Inquier http://www.csicop.org/si/show/helix_to_heaven/

Schody w Bonzai 3D
http://www.youtube.com/watch?v=0iasorgD_hs

 

Schody spiralne pobrane z bibliotek GrabCAD.com.

Plik formatu *.STL zaimportowany do Solid Edge ST4 (powyżej) i natywny SolidWorks otwarty w SW 2012 (poniżej)

Przykładu projektu bez centralnego słupa nośnego nie udało mi się znaleźć. Oj, trzeba chyba będzie zrobić coś samemu :)

 

Share


| do strony głównej |

Poznaj NX12 z CAMdivision

Blog monitorowany przez:

 

 

   


reklama Google   

 

 

 


| reklama | redakcja | dane kontaktowe | prenumerata |
© Copyright by Maciej Stanisławski. Publikowane materiały są objęte prawem autorskim.
Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie tylko za wcześniejszą zgodą autora.  
webmaster@skladczasopism.home.pl. Opracowanie graficzne: skladczasopism@home.pl
CADblog.pl jest tytułem prasowym  zarejestrowanym w krajowym rejestrze dzienników i czasopism
na podstawie postanowienia Sądu Okręgowego Warszawa VII Wydział Cywilny rejestrowy Ns Rej. Pr. 244/09
z dnia 31.03.2009 poz. Pr 15934

*ISSN 2083-3032 (wydanie papierowe) **ISSN 2083-3148 (wydanie on-line)